Najnowsze wpisy, strona 8


lip 02 2004 No i pierwszy raz oblany, ale...
Komentarze: 4

... ale i tak jestem zadowolony. Moze na wstepie powiem o co sie rozchodzi: a rozchodzi sie o moj examin na prawo jazdy :P Oblal mnie na zatoczce - spoko, ale kurde koles to zryty maxymalnie, jezeli tacy sa wszyscy to porazka - nigdy nie zdam :] Po kolei.

6.30  -> pobudka! :/ mama do pracy wychodzila i zbudzila mnie zebym nie zaspal, krotka poranna rozmowa i poleciala zarabiac :]
6.40 - 7.10  -> sniadanie, poranna toaleta i te pierdoly [zero stresu] :]
7.15 - 7.50  -> buszowanie w necie dla rozluznienia [zero stresu] :]
8.00  -> probny examin na kompie [zero bledow i zero stresu] :]
8.10  -> wyjscie do kumpla, z ktorym pojechalem na examin [zero stresu] :]
8.45  -> autobus do Leszna i polgodzinna rozmowa o examinie [lach] :]
9.20 - 9.45  -> lazenie po Lesznie a raczej droga do Osrodka Egzaminowania [co raz wiekszy stresior] :]
9.50 - 10.00  -> "Boze, przeciez ja nie zdam... wracamy do Gory!! Idziemy stad" [hahaha] :D
10.00  -> testy!! - powiem krotko: iles tam lat mam kompa a balem sie glupiej prostackiej klawiaturki... - BEZBLEDNIE!
10.20  -> krotkotrwala radosc - w sumie zdanie testow to byl priorytet, wiec zadanie wykonane: well done! :]
10.30  -> zbiorka w sami examinacyjnej - koles juz wtedy wydal mi zryty... eh :]
10.35  -> losowanie zestawu: zestaw "5" - zatoczka i gorka! ["jeah, nie jest zle" - mialem dobry humor] :D
10.45  -> wyjscie na plac manewrowy i lookanie na jazdy innych "szczesciarzy" :]
10.50  - 11.15  -> dwie pierwsze dzewczyny z mojej grupy - oblane ["noz kurde, jak one TAKL jezdza, to ja mam examin juz zdany!! - sobie myslalem, ale mialem podstawy - jezdzily beznadziejnie!
11.20  -> drugi [po mnie :P ] chlopak w grupie - jako jedyny do tej ory zdal, byl on przee mna w kolejce - udalo mu sie
11.25  -> ... ja - moja kolej! podszedlem spokojnie, bez nerwacji, wsiadlem do samochodu i przygotowalem sie do jazdy...
podalem mu swoj dowod osobisty, chcialem ruszyc i... [koles juz mnie oblookal chamsko i "Bo zaraz wysiadziemy!!"] - a chodzilo o to ze nie wylaczylem hamulca recznego... eh! Wjechalem na pas i kazal mi jechac po luku - udalo mi sie, zaparkowalem chyba [??] dobrze, chcoaz kumpel mi potem powiedzial ze 80 cm za daleko od linii stanalem [dopuszczalne 40 cm] :] Wyjechalem z tego pasa i pojechalem na zatoczke [w miedzyczasie cos tam burknal do mnie, ja nie zrozumialem i poprosilem zeby powtorzyl - jak mnie nie zjechal i oblookal chamsko, masakra... Ustawilem sie do zatoczki, migacz i... no i skrecam - wyladowalem na krawezniku... :/ Drugi raz poprawialem i... przednie kolo wystawalo za linie... Juz wtedy widzialem, jak sie ustawilem i spogladnalem na lusterka, ze zel stoje. Koles do mnie podszedl, wytlumaczyl blad a ja: "Czyli koniec." "Koniec" -  odpowiedzial spokojnie, wsiadl do samochodu i nakazal zaparkowac samochod na parkingu. Tak zrobilem i wysiadlem z samochodu... to byl najwiekszy blad tego dnia... :] Kazal mi wrocic, zbesztal mnie i wypisal jakis swistek, oddal dowod i poszedlem! :] Ale nerwa na kolesia mialem, ze nieporozumienie!! Blad bledem, spapralem robote i to nawet w niezlym stylu :] Moze stresior, moze obecnosc tego, ekhem, "examinatora", albo w ogole stawka :] Ale koles mnie wyprowadzil z rownowagi, cham i prostak :] "Tylko nie placz!!" :]]] - kumpel do mnie, ktory widzial mnie w oknie, jak oblewalem! Poszeldem zaplacic za nastepny examin na placu. Z tym to tez byl niezly lach, bo kasjerka analfabetka zle wpsiala moje nazwiksko [!!] i potem byl problem bo poszeldem do okienka, przy ktorym ustala sie termin nastepnej jazdy - ona do mnie - to niech pan idize do kasy i to poprawi - kolejka ze szlag czlowieka trafia a Jarek czeka i czeka. No juz, kasjerka mnie zbesztala, ze to od razu sie pomyslki stwierdza, a nie!! Podszedlem drugi raz do tego drugiego okienka i grzecznie aczkolwiek nabuzowany zdeczka pytam: "A jest jaki wczesniejszy termin??" A ona do mnie: "Prosze informacje sobie przeczytac na okienku. Ja bez wajchy, spytalem o co chodzi, ona powtorzyla i: "Informujemy, ze podawane terminy sa najwczesniejsze." I jak tu czlowiek spokojny ma byc??!! :/ No i luzno - poszlismy na autobus o mielismy o [tak myslelismy] 12.30. Pokurwilismy sobie zdeczka, ja zadwzonilem do rodzicom z "wesola" nowina, on se przypomnial jak go oblewali 2x i w takiej atmosferze czarnego huorku dotarlismy na dworzec PKS, kupilem paczka, koperte i Coca Cole :] Po 13 jakos bylem w Górze - wykonczony, zmeczony. O 18.30 poszlismy na browara. - moj exam !! 27.07.2004 - poprawka !! :D
23.00  -> po meczu spac!! [lach i zero stresiora] :D

To bylby caly moj examin. Dodam tylko, ze bylem przygotowany do placu bardzo dobrze!! Zatoczke to ze swoim instruktorem robilem perfekcyjnie, wychodzilo mi zawsze, a na egzaminie?? - ehh :] Dobra dosyc, tylko szkoda kasy - 74 zl., czasu, bo to jednak wakacje, chcialoby sie gdzie wyjechac albo cos, a tu exam, no i skzoda... szkoda babci... [!!], ale na serio, bo dzien przed, w srode, bylem odziewdzic dziadkow i babcia mowi: "A to bedize treba sie pomodlic, zeby Jarus zdal" !! - a Jarus oblal... :] Hehehe, no coz, tak bywa, wazne ze testy zaliczone, bo siedialem nad nimi od poczatku wakacji, nie moglem na dwor wyjsc, bo gdybym nie zdal, to tatus by mnie do domu nie wpuscil... :] Nie no zart, ale wtedy balbym sie w lustro spojrzec :] A tak to tylko jazda zostala, wiec luzno.

Moze wspomne w kilku zdaniach o zakonczeniu roku szkolnego. Nie nie nie!! Chodzi mi o impreze !! :D 18stka u Miecha - po prostu zajebista impreza, najlepsza z odtychczasowych, mimo tego, ze caly czas byl z nami tata Michala, ale wcale nam to nie przeszkadzalo. Alkohol, znajome mordy, zajebista muza [techno i ... disco polo] po prostu rzadzily :D Muza po prostu byla zajebista - czesto puszczane wolne utworki "zblizaly" uczestnikow imprezki, a szybkie i zwawe numery [ O - Zone: "Dragostea din tei" ...iii... "ma-ia-hii ma-ia-huu ma-ia-hoo ma-ia-haha !!!! :D] po prostu nakrecaly dzamprezke. Masakra, hahaha, ale i tak bajlepsze bylo jak razem z dwoma kumplami weszlismy na stol i... [??] STRIPTIZ !!! hahahahah, ale seryjnie !! :D Ceimno bylo, ale lach lecial ostry, zdjecia to po prsotu boskie wyszly niektore :D Po imprezce - tak po 2 poszlismy na Amfi !! Hahaha, kumpel wzial pol litra i Carlsberga i szly sztafetki :] Zem sie dowalil, hehe ale mimo to doszedlem do domciu !! :D O 4.05 wyladawalismy na przestanku autobusowym na Glogowskiej w celu pozegnania naszego kolegi [Biegala - dales rade Michal !!]. Siedzialo takich 3 na przestanku, bez wajchy i czasem ktorys cos burknal, poczekalimsy do 4.15 - niestety autobus nie przyjechal i pozostal jedyny ratuenk dla Michala - obywatela Wasosza - trza bylo isc na dworzec !! :D Odprowadzilismy go do polowy dorgi, wytlumacyzlismy jak z Sezama dojsc na PKS... Z Robsonem probowalismy ale chyba nie zakumal... :] Chyba jakos dotarl, ale ponoc zasnal tam [a mial po brata zadzownic zeby go odebral] i pojechal porannym autobusem - poezja !! :D A my z Rovercikim podziwialismy OKW nad ranem, sluchalismy ptaszkow i wspominalismy najlepsza dzampe w tym roku !! :D Miedzy 4.30 a 5.00 bylem w domu - nie pamietam :D Na drugi dzien lekki kacyk i bolacy brzuch - hahaha :D !! To byloby na tyle, znowu dluga notka mi wyszla, ale coz !! Koncze, bo i tak wszystkiego bym nie dal rady opisac!! C'ya ludzie, 3majta sie ... :] ---> =*

*hades* : :
cze 23 2004 O sobie samym...
Komentarze: 7

To miala byc zwykla notka - o ostatnich wydarzeniach, o koncu roku i takich pierdolach, ale pomyslalem se: "Po co, i tak przeciez tego nikt nie czyta i nikt sie tym nie interesuje", wiec... wiec postanowilem napisac cos hmm, ciekawszego?? Nie wiem, moze ciekawszego, moze nie, ale na pewno innego.

Nie przypadkiem tytul notki stylizowany jest na znany utwor R.Gawlinskiego. Lubie jego piosenki - sa takie, takie przemyslane, On wie co chce przekazac sluchaczom, a to chyba jest lepsze niz jakies pierdolenie bez sensu, ze sie tak wyraze. Jakos 2.5 miesiaca temu, dokladnie 10 IV, stalem sie pelnoprawnym i pelnoletnim obywatelem RP, i co?? Ano nic, jestem tym samym cwaniakiem, chytrym facetem, ktoremy podobaja sie fajne laski, z ktorymi mozna pogadac, zabalowac, facetem, ktory uwielbia zimne piwo najlepiej w doborowym towarzystwie, dzieki ktoremu nie patrze na zegarek odliczajac sekundy, by powiedziec "Sorry ludzie, musze niestety leciec, 3majcie sie..." - a jest godzina 20.35 - 21.10... Ludize z TEGO towarzystwa wiedza o kim mowie, jestescie zajebisci, czasem Was nie rozumiem, ale to normalka - jest spox ludzie!! Kocham football - nie ma sie co oszukiwac, po prostu zajebiscie jest jak sie dobierze 10 kolesi, kupi po 2 browarki i rura na asfalcik badz hale i mielonka w noge, musicie nas zrozumiec, albo i nie dziewczyny, bo wtedy bedziecie mialy z nami problemy. Ponoc kazdy facet ma hierarchie: pilka, browar i kobieta [kolejnosc dowolna] - ja takiej hierarchi nie mam i nie dlatego, ze nie chce miec zeby nikogo nie urazic - po prostu czasem pilki jest dosc, kac niezaleczony, a wtedy tylko kobieta moze pomoc. Tylko, ze jak kobieta powie "Zegnaj", to czy nie najlepszy jest meczyk z kumpalmi, z ktorymi bawilo sie w piaskownicy, przy browarku w przerwie?? To chyba logiczne. Gdzeis tam napomknalem, ze jestem chytrym facetem, heh, fajnie to zabrzmialo, ale w pewnym stopniu to prawda. Czasem lepiej brac niz dawac, bo samo dawanie moze doprowadzic do tekiego statnu, ze chcialbys cos dac, ale niestety nie masz co i co wtedy?? - szkoda gadac. Nie bede skromny, ale cos mi sie nalezy, cos musi mi byc oddane - dawalem duzo, nawet bardzo duzo, czasami staralem sie tak, ze sam sie sobie dziwilem i nie powiem ze sie nie oplacalo, ale niekeidy moje poswiecenie szlo na marne, po prostu nikt tego nie zauwazal - nie mam do nikogo zalu, moze i nie jestem bezintereswony, ale bez przesady - cos za cos i kurwa chuj!! Mowia, ze jestem zajebistym kolesiem - wszystko fajnie, ale co z tego? Najgorsze jest to, ze ktos Ci czasem tak obryje duspko, ze az piszczy, bo wiadomo, ze taki "zajebisty" koles sie nie obrazi, ale trza mu dac w piec, tak profilaktycznie - nedza!! Nie mam zamiaru wypisywac tu wszystkich zalow i moich wad, bo za duzo byscie chcieli i po co to Wam? Jestem pesymista - fakt, bo czasem lepiej sie pozytywnie zaskoczyc niz gorzko rozczarowac - ano taka taktyke zastosuje 1 VII o 10.00, kiedy to podejde do egzaminu na prawo jazdy. Umiem jezdzic, popelniam bledy - jak kazdy zreszta, moze nie zdam za 1, 2 razem, ale trza miec poczucie wlasnej wartosci, liczyc na siebie, bo czasem i przyjaciele zawodza majac wazniejsze [przyjemniejsze] sprawy niz Twoj problem... No to tak - wywalilem na lawe moje zale, moje male wady, moje plany, wiec to byloby tyle.

Slucham kazdego rodzaju muzyki - od lekkiego HH, przez muzyke tzw. radiowa, bardzo leciutkie techno, po dobry rock. Muzyka tzn. dobry niebalny tekst i intereujaca melodia, to cos, co uspakaja ludzi, pozwala wyzwolic emocje. Myslicie: "No kretyn, gada o swoich bolaczkach, wyzala sie biedny, a tu z muzyka wyjezdza, no palant..." Ale nie, serio to w kazdej, tzn. dobrej piosence szukam jakiegos przeslania, czegos o sobie, z czym moge sie identyfikowac, dlatego tak bardoz inspiruja mnie teksty Gawlinskiego, piosenki dobrych polskich kapel rockowych. I love music !! No i spoko I love music, I love girls, I love football and I love browars !! Tak mozna podsumowac moj charakter, to kim jestem, jakim jestem facetem i kolesiem, najwazniejsze byc soba, kochac dziewczyny ale tylko tego warte, pic piwo, ale zeby na drugi dzien nie bylo msakry we  lbie, tak jak mialem po piatkowym rozpoczeciu Dni Gory - heh, masakra. Chcialem napisac cos o sobie i chyba mi sie udalo, nie warto pisac o zaletach, bo zalety czesto widac golym okiem, a zreszta pierdolic to wszystko, wlasnie sie dowiedzialem, ze Ogolniak - moja druzyna w Lidize Amatorskiej, zajela 3rd miejsce, bo Victorie [druzyne karkow] zdyskwalifikowali za niezaplacenie za udzial - kretynstwo sie szerzy, eh. Dosc tego gadania bez sensu, chcieliscie, to przeczytaliscie, jak nie, to olaliscie mnie cieplym moczem i spoko. I tak polowa z Was czytajacych uwaza mnie za skonczonego kretyna i patalacha, skoro wypisuje takie pierdoly na swoj temat, ale coz - taki juz jestem, i czy tego chcecie czy nie, jestescie co niektorzy na mnie skazani !! Nara, ide na Euro !!

"Kiedy tak patrzysz na mnie i czuję twój lęk,
taki sam jak mój, przed nieznanym,
nie wiem co będzie z nami
i niewiele wiem sam o sobie samym.
Patrz tylu ludzi pobłądziło gdzieś,
ich drogi rozeszły się i straciły sens,
nie wiem co będzie z nami
i niewiele wiem sam o sobie samym..."

                                [R.Gawlinski: "O sobie samym" - fragment]

*hades* : :
cze 05 2004 Swastykowato - fajny przedostatni tydzień...
Komentarze: 7

Jest sobota, wbrew pozorom nie jestem skacowany, za mna tydzieD obfity w ciekawe wydarzenia, muza gra, deszcz za oknem pada uniemozliwiajacy tym samym jazde na rowerze, lub granie w ludzmi w noge, wiec nie wypada mi nic innego jak napisac jakas przyzwoita notke nt tego "swastykowatego" i zarazem fajnego tygodnia. Let's go! :P

Jakby nie patrzec, kazdy tydzien zaczyna sie poniedzialkiem, a w poniedzialek - angol... =/ Nawet nie pamietam co sie wydarzylo w poniedzialek, wiec przejdzmy do wtorku - Dnia Dziecka [Bachora] :]]] Nic nie dostalem, bo na nic nie czekalem, wiec byl to dla mnie normalny dzien, a nieeeee!! - zapomnialbym, Gosia nie pytala z bioli !! Bueheh, to byl najlepszy prezent, hyhyh. Wtorek to jeden z najnudniejszych dni w tygodniu - beznadziejne lekcje, mianowicie WOS - na 5 musialem zdawac [!!], no i zdalem bezproblemowo. Next PO - jeszcze wiekszy lach - bandazowalismy sie nawzajem, ja Robsoniastego, Robsoniasty mnie i dostalismy zgodnie -5, hyhyh: "No, zrobiles z tego bandaza sciere, ale mniejsza o to, proponuje -5" - prof. Rudzki do mnie. =D No i luz, jest oki. Matma - oceny koles wystawial: "16 - no powiedzmny 5" - Andrew do mnie, ja - "Prawidlowo, planowo" =D [Dodam, ze moje oceny to: 5, -5, 5, 4, 5, -5] =D Gegra - 5 na koniec. Polski - bueheheheh - lekcja lach, tssss. ;] Informatyka... =( O 5 musze sie starac, ale dam rade. Eh, sroda, znowu stresior i pozniej lach - otoz zglosilem sie na ochotnika przeprowadzic lekcje chemii na temat: "Wlasciwosci monsacharydow"... =] Poprzdniego dnia, a reczej nocy... siedzialem i zakuwalem reakcje chemiczne, ale to nie to jest najsmieszniejsze, bo mialem przedstawic to w postaci prezentacji multimedialnej, nakd ktora spedzilem cala niedziele i... poprospilem kumpla, zeby nagral mi ta prezentacje na plyte i przyniols mi nastepnego dnia [czyt. w srode]. I co sie okazalo? Kumpel zaspal... =DDD Bueheh, lae mialem stresiora, dobrze jednak, ze to co mialem na plycie, mialem rowniez na kartkach i cos tam sciemnialem na chemii, ale... Pani Lach - chemiczka, postanowila rozszerzyc poprzedni temat i zabrala mi pol lekcji, a ze pytala 3 osoby, to ja miaelm na przedstawienie sowjej pracy... 3 min !! =DD Buahahah, ale masakra, i teraz bede musial przedstawic to samo w nastepna srode.. hehe =] Ale lach !! Reszta dnia byla nudna jednym slowem... =] Hehe, czwartek... =DDD Jednym slowem - rogal, bueheh. ZAczelo sie od bioli, na ktora przyszedlem lekko bez wajchy, mimo tego ze wiedzialem, ze bede na 100% pytany i... bylem =] "16 - Jareeek opowie nam o budowie kolegjengo narzadu zmyslu, o oku, tam masz wskaznik..." =] Nie dosc, ze nie moglem tego wskaznika znalezc, to jeszcze nie wiedzialem od czego zaczac i zacalem jakies glupoty sciemniac o fotoreceptorach i tych sprawach... =]]] Ale pozniej wszystko wrocilo do normy, opowiedzialem o rogowkach, teczowkach itp, o krotko- i dalekowzrocznosci, o astygamtyzmie, o powstawaniu obrazu i jak widizmy, a pozniej o... przewodzeniu impluslu nerwowego... Buahaha, wlasnie z tego bylem lekko bez wajchowca, ale ku mojemu zdziwieniu odpowiedzialem wzorowo, buheheh i 5 wpadla, hyhyh. Pozniej stoimy z kumplami oprzed szklla i kole do mnie: "No my tylko czekalismy az sie zerzygasz z tego stresu przy odpowiedzi..." =]]]]]]] Ale lach, dobra dosc, angol po szkole - zdeczka nudy, p.W. zaczal najezdzac na Darka - kumpla z angola przywatnego, ze zle opisal zalety naszego miasta - Gory, ale to byl lach, masakra =]]] Mimo to, najlepsze i tak bylo po angolu: Tyskie, Barycz, 3Bit, Kobieta... Ehhh, kocham takie momenty, najgorsze jest to, ze podczas podrozy nad rzeke, mucha mi do oka wpadla [znowu!!] =/ Hehe, ale to nic, bo inna mucha nie oszcezdzila rowniez i mojej towarzyszki podrozy, ale to w drodze powrotnej, ale lach =]]] Romantyzm najwazniejszy !! =] Ja chcialem dodac, ze Delfi bardzo lubi robaczki i bliskie obcowanie z natura: "Boshh, te robale, grr..." - nic dodac, nic ujac - =DD Hyhyh. Wypad nad rzeke swoja droga, bo to i tak nie przebije piatku !! Heh, 8.00 wyjazd do Leszna w celu zlozenia papierow na egzamin prawa jazdy, eh, no niby zlozylem, ale juz teraz musze myslec o poprawce... =]]] Pierwszym razem po Lesznie jezdzilo mi sie lepiej, mniej stresu, ale luzno, dalo rade, wazne, ze dzieki tej jezdzie nie musialem isc do szkoly, bo...!! mielismy pozeganie 4-tych klas i wiec stwierdzilem, ze nie warto na to isc, i luz. =] Pozniej rower i... hala. Eh, znowu przegralismy, tym razem po swietnym meczu w naszym wykonaiu [niestety nie moim... beznadzieja z mojej strony] i prowadzeniu na 5 min. przed koncem spotkania 2-1 dalismy sobie strzelic 2 bramki i marzenia o dobrym miejscu [a o czwartym miesjcu nie mozna powiedziec, ze jest dobre, mimo, ze druzyn jest 14...] mozemy zapomniec... Zostaly jeszcze 3 kolejki, teoretycznie powinno byc 9 punktow, ale po naszej formnie i dyspozycji [jedne najebany, jeden spalony, drugi z noga obolal itp =]]]]] niczego nie mozna byc pewnym, heheh =]] Jak myslicie, co jest najlpesze po przegranym meczu ?? Kobieta ?? Nene, wieczor poezji, pfffffff =]]] To byla najwieksza swastyka tego roku, hehe, tyle gadania, tyle przygotowan i co ?? Nic, swastyka, hehe, prznajmniej dla Nas - mlodych poetow i autorow textow, ktore byly przedstawiane tegoz wieczoru, moze i byly, nie mowie, ale fakt, ze My - "glowni" i HONOROWI goscie "Wieczornicy" siedzielismy gdzies na uboczu, nikto prawie nas nie widzial i nie poznal... cos chyba nie tak, nieprawdaz ?? Skoro to byla Nasz wieczor, to ogranizator [Swastyka - moj wychowawca, pan Kostyk, pomyslodawca tegoz wieczou] powinien nas wypromowac, przedstawic nas jako bohaterow tego Wieczoru Poezji, a tu dupa, swastyka... =]]] Nawet sie nie najadlem, bo mial byc jakis poczestunek... porazka po prostu, a ile bylo lachu podczas samego czytania wierszy, dajcie spokoj, przeciez jak moi kumple i ludzie czytali moje wiersze to tak sie lachalem, no ze maskakra, nie dosc, ze zla interpretacja, to w dodatku wykonanie bezbadziejne, dosc. Ale i tak buraa zaliczylem jak prof. Sokolowska [nauczyciel j. ang. z ruskim akcentem =]] czytala moj iwersz po angolu. Nie wiedziaelm czy mam sie smiac, czy plakac... Hehe, podczas tego wieczoru przedstawiane byly sylwetki mlodych poetow, wiec takze i moja: "Jarek zapytany o pierwsze skojarzenie ze slowem <> odpowiedzial: <>", a tu jak ktos nie wyskoczy z gosci zaproszonych: "O Bozeee...!!!!", ale masakra... Ludzie w lach, ja tam lezalem pod lawka ze smiechu !!! =DDDD [Dodam, ze to krzyknela koieta] =]Eh, ogolnie bylo nawet, nawet przyjemnie, ale jakso dziwnie. Podczas tego wieczorku odczytane zostaly 4 moje wiersze i zadna interpretacja mi sie nie podobala, jakos dziwnie... =/ Moze na tym zakoncze opowiesc o piatku, aaa, dodam, iz mlodzi autorzy zostali nagrodzeni czyms w rodzaju dyplomu i czerwona rozyczka, ktorej od razu sie pozbylem, oddajac ja w rece rowniez nagrodzonej Delfi... [oh] =]] I to by bylo na tyle, jesli chodzi o ten wieczor. I tak na topie i w blysku fleszy byl Misiek, ktory jest naprawde dobry w tym fachu. [chcialem dodac, ze ten sam Misiek na pytanie "Dlaczego piszesz wiersze?", opdowiedzial, ze zainspirowal go kolega... i nie bede mowil o kogo chodzi...] Wbrew pozorom, mimo tego wieczoru i promocji pisania wierszy przez mlodych, I've given up pisanie, nie mam motywacji i inspiracji, czegos, lub kogos, kto wyzwolilby uwiezione w moich myslach i uczuciach wyrazy, z ktorych moglby powstac wiersz, moze kiedys cos napisze, moze...

Oto, jeden z czterech wierszy przedstawionych podczas "Wieczornicy" [recytowany przez J. Sokolowska]:                                                 

"Like You" 

 

I saw You in the moonlight... and?

Your face was lovely and bright, you smiled and were very happy...

I was looking at You... but?

I can t describe that moment now, I can t imagine it now...

You were dancing... how?

The bright on your face made me unbelieveable...

How lovely I felt then...

I thank God I ve seen it and I d like to repeat this night...

I hope, but what my hope really means?

I hope You ll do it for me one more time...

I wanna go wherever You ll go so don t leave me, please...

I hope it wasn t last time, but does my hope mean anything?

 

You were beautiful...

Like stars in the sky, like eagles on fly...

Your sweet hairs like flowers, like greatful trees...

How wonderful it was, how amazing and beautiful...

 

Szkoda, ze pada teraz deszcz, w noge bym pogral, na rowerze pojezdzil, a tak to pozostaly Net, lekcje do odrobienia i... i moze jakis wiersz do napisania...

*hades* : :
maj 25 2004 Funeral Poem
Komentarze: 1

"Life's tears"

Heaven over me in a sorrow doesn't blind,
only darkness left and rules on the earth.
I'm praying for a small sunshine, but it doesn't come to me -
it lights others' faces.

I'm only in a sorrow, in a pain which doesn't let me bring out myself
I'm like a mole - living underground,
don't see a light of life.
I can only cry, 'cos my life lets me do only that

I can't see happy people, 'cos they are able to kill me.
Walking the street, I see love laying on the road
so close, but if I only try to catch it, flies so far away
where make others people happy.

I don't have any reasons to live
Love? Love lives near to me,
but it laughes, when it sees me
Love cheated me, but why?

I've gone alone, since I found love.
I've tried to fight pain hurted me, but
there's left many many reasons to die, to let death shade me.
If I close my eyes, I won't be albe to see life.

Nothing but the hurting feelings,
all my thoughts destroyed me...
Within me I'm alone, I'm in a sorrow
I'm only praying now, crying and yelling for...

I just want to see my love that doesn't hurt me
only that...
I hear my funeral song, see the dark gate open.
Maybe above the heaven?

*hades* : :
maj 22 2004 Jarek! - Co się z tobą dzieje?!
Komentarze: 3

Jestem zdenerwowany. Nie wiem czemu, ale najchetniej bym teraz co rozjebal, kotluje sie we mnie! Juz wczoraj na meczu ligowym cos mnie trafialo, tak mnie dieciarnia wkurzala, ze az wylecialem z boiska... Dzisiaj podobnie - tez gralem i tak mnie koles wkurwil, ze masakra! Ogolnie, ostatnio wszystko sie jebie, z rodzicami, zwlaszcza z matka sie nie moge dogadac, ale tu akurat sie nie ma czemu dziwic, porazka, jeden wielki nerw...!! Zycie prywatne, uczucia?? Nie, nie, to mam za soba, ale nie wiem, jakos dziwnie, tak... tak, po postu dziwnie. Niby dobrze, wszystko elegancko, ale i tak chujowo... W piatek kumpel robil 18stke w Wasoszu - nie pojechalem, moze i dobrze, nie wazne. Moje pieprzone zycie to jedna wielka monotonia, nic sie nie dzieje, caly czas w tej Gorze siedze, co piatek na hali i na Amfi, weekend w domu przed kompem - i tak caly rok szkolny, heh, na wagary zaczalem chodzic - fakt - tylko z angola, ale 3 z rzedu?? To wszystko jest chore, wydaje mi sie jakbym stal obok i sie przygladal wszystkiemu i wszytkim dookola, jakbym byl zbednym elementem calej ukladanki, nie wiem co sie dzieje.

Jeszcze w czwartek, kiedy mialem ta notke pisac, powiedizalem sobie, ze bedize to optymistyczna notka, i co? - chuj, znowu jakies pieprzone farmazony odwalam... Patrze na liste kontaktow gg - widze rozniste opisy znajomych: "...ale zajebisice bylo na 18stce...", "...Wrocek - super bylo...", itp, a u mnie co? - to samo co tydzien, 2, 30, 80 tygodni temu... Po prostu masakra, przypal, wiedzialem, ze ta notka bedzie bez sensu i taka jest. Zaraz puszcze se jakies hardcorow-rock 'n rollowe klimaty i na serio cos rozjebie, moze mi ulzy, uff... Koniec, kurwa!

*hades* : :