Archiwum listopad 2005


lis 26 2005 Smerf-Maruda
Komentarze: 2

Zawsze marzylem o tym, zeby ktos wyzwal mnie od narkomanow. Co jak co, ale to byla niezla historia. Nie zeby rodzice, gdzie tam - szanowna pani dr jakas tam. - Ja jestem po kursie (po jakim qwa kursie?! - mysle) - ma pan przekrwione oczy (aha, mysli zem sie schlal i w stanie wiadomo jakim prowadze cwiczenie, hmm ciekawa interpetacja). - Pan jest pod wplywem narkotykow (ooo, jeszcze lepsze wnioski z czerwonych oczu i zapachu potu - nie zebym wyzywal siebie od brudnych i smierdzacych). - Prosze opuscic pomieszczenie po zakonczeniu cwiczeniu (hmmm, zarzekac sie ze nie jaralem, czy moze rozplakac? hm..).
Ludzie, studia oglupiaja. Rzecza oczywista jest, ze trawy nie jaralem, tylko kogo to obchodzi? No bo przeciez student to gowno w morzu, ktore probuje doplynac do wyspy zwanej 'magister', na ktorej siedzi wieksze gowno, doktor, i wytwarza fale utrudniajac tym samym studentowi jakakolwiek egzystencje. Przesadyzm? Could be, zwlaszcza jesli powiem, ze wszystkie kola zaliczylem na wiecej niz poprawnie. Bedzie ok. Bedzie, jesli dam rady z matma. Bo pan doktor, mniemam, ze ledwo po studiach, leje cieplym moczem na pechowcow z czarnobylowego rocznika - nowomaturzystow, ktorzy maja tyle wspolnego z wyzsza matma co, hmm, dajmy na to moja girlfriendka z pilka nozna. No i nieszczesne trio z fizyki, ktore tak ''dobrze' zna objawy tzw. zazywania THC. 'Niech pani dr przyniesie tester' 'Jest pan pierwszym przypadkiem (mam czuc sie zaszczycony?) i nie mamy jeszcze takich urzadzen'. A szkoda, chetnie bym sie przebadal - moze akurat by cos wykryli, w koncu trzeba znac swoje cialo. Ok.
Zycie towarzyskie? Te same koszmary zblizaja studentow. A moja znajomosc P-nia jest tak bardzo rozwinieta, ze z kazdego baru, nie zawaham sie tego stwierdzic, wroce do domu. Z problemami. Bo kto ich nie ma, gdy stan rownowagi chemicznej i enzymatycznej w ustroju, znaczy organizmie, jest zachwiany wprost proporcjonalnie do ilosci wypitego etanolu. I z tego wyszlo, ze nie robie nic, tylko szwedam sie po P-niu z niewiadomo kim, gdzie i jak, nie ucze sie i narzekam na dole studencka. Musze sie usprawiedliwic. Ucze sie, zapierdalam (sorx D.) golymi i brudnymi (!) jajami po brzytwie, zeby utrzymac sie na roku. Szkoda ze, dzien trwa tylko 24h - jakies 4h wiecej per day by sie przydalo - w koncu zaczalbym czytac wyklady z matmy vel fizy. O kochanej chemiji nie wspominam, bo to 'zenada' jest, co teraz mam. Ok. Teraz wyszlo, ze kujon jestem. Kujon czy nie kujon - moze jakos dam rade.
Mlodzi - uczcie sie matematyki i nie palcie trawy! Ja nie palilem a wyszlo na to, ze palilem - co zrobisz. Wake me up when first semestr ends. Gydlak ol.  

*hades* : :