cze 05 2004

Swastykowato - fajny przedostatni tydzień...


Komentarze: 7

Jest sobota, wbrew pozorom nie jestem skacowany, za mna tydzieD obfity w ciekawe wydarzenia, muza gra, deszcz za oknem pada uniemozliwiajacy tym samym jazde na rowerze, lub granie w ludzmi w noge, wiec nie wypada mi nic innego jak napisac jakas przyzwoita notke nt tego "swastykowatego" i zarazem fajnego tygodnia. Let's go! :P

Jakby nie patrzec, kazdy tydzien zaczyna sie poniedzialkiem, a w poniedzialek - angol... =/ Nawet nie pamietam co sie wydarzylo w poniedzialek, wiec przejdzmy do wtorku - Dnia Dziecka [Bachora] :]]] Nic nie dostalem, bo na nic nie czekalem, wiec byl to dla mnie normalny dzien, a nieeeee!! - zapomnialbym, Gosia nie pytala z bioli !! Bueheh, to byl najlepszy prezent, hyhyh. Wtorek to jeden z najnudniejszych dni w tygodniu - beznadziejne lekcje, mianowicie WOS - na 5 musialem zdawac [!!], no i zdalem bezproblemowo. Next PO - jeszcze wiekszy lach - bandazowalismy sie nawzajem, ja Robsoniastego, Robsoniasty mnie i dostalismy zgodnie -5, hyhyh: "No, zrobiles z tego bandaza sciere, ale mniejsza o to, proponuje -5" - prof. Rudzki do mnie. =D No i luz, jest oki. Matma - oceny koles wystawial: "16 - no powiedzmny 5" - Andrew do mnie, ja - "Prawidlowo, planowo" =D [Dodam, ze moje oceny to: 5, -5, 5, 4, 5, -5] =D Gegra - 5 na koniec. Polski - bueheheheh - lekcja lach, tssss. ;] Informatyka... =( O 5 musze sie starac, ale dam rade. Eh, sroda, znowu stresior i pozniej lach - otoz zglosilem sie na ochotnika przeprowadzic lekcje chemii na temat: "Wlasciwosci monsacharydow"... =] Poprzdniego dnia, a reczej nocy... siedzialem i zakuwalem reakcje chemiczne, ale to nie to jest najsmieszniejsze, bo mialem przedstawic to w postaci prezentacji multimedialnej, nakd ktora spedzilem cala niedziele i... poprospilem kumpla, zeby nagral mi ta prezentacje na plyte i przyniols mi nastepnego dnia [czyt. w srode]. I co sie okazalo? Kumpel zaspal... =DDD Bueheh, lae mialem stresiora, dobrze jednak, ze to co mialem na plycie, mialem rowniez na kartkach i cos tam sciemnialem na chemii, ale... Pani Lach - chemiczka, postanowila rozszerzyc poprzedni temat i zabrala mi pol lekcji, a ze pytala 3 osoby, to ja miaelm na przedstawienie sowjej pracy... 3 min !! =DD Buahahah, ale masakra, i teraz bede musial przedstawic to samo w nastepna srode.. hehe =] Ale lach !! Reszta dnia byla nudna jednym slowem... =] Hehe, czwartek... =DDD Jednym slowem - rogal, bueheh. ZAczelo sie od bioli, na ktora przyszedlem lekko bez wajchy, mimo tego ze wiedzialem, ze bede na 100% pytany i... bylem =] "16 - Jareeek opowie nam o budowie kolegjengo narzadu zmyslu, o oku, tam masz wskaznik..." =] Nie dosc, ze nie moglem tego wskaznika znalezc, to jeszcze nie wiedzialem od czego zaczac i zacalem jakies glupoty sciemniac o fotoreceptorach i tych sprawach... =]]] Ale pozniej wszystko wrocilo do normy, opowiedzialem o rogowkach, teczowkach itp, o krotko- i dalekowzrocznosci, o astygamtyzmie, o powstawaniu obrazu i jak widizmy, a pozniej o... przewodzeniu impluslu nerwowego... Buahaha, wlasnie z tego bylem lekko bez wajchowca, ale ku mojemu zdziwieniu odpowiedzialem wzorowo, buheheh i 5 wpadla, hyhyh. Pozniej stoimy z kumplami oprzed szklla i kole do mnie: "No my tylko czekalismy az sie zerzygasz z tego stresu przy odpowiedzi..." =]]]]]]] Ale lach, dobra dosc, angol po szkole - zdeczka nudy, p.W. zaczal najezdzac na Darka - kumpla z angola przywatnego, ze zle opisal zalety naszego miasta - Gory, ale to byl lach, masakra =]]] Mimo to, najlepsze i tak bylo po angolu: Tyskie, Barycz, 3Bit, Kobieta... Ehhh, kocham takie momenty, najgorsze jest to, ze podczas podrozy nad rzeke, mucha mi do oka wpadla [znowu!!] =/ Hehe, ale to nic, bo inna mucha nie oszcezdzila rowniez i mojej towarzyszki podrozy, ale to w drodze powrotnej, ale lach =]]] Romantyzm najwazniejszy !! =] Ja chcialem dodac, ze Delfi bardzo lubi robaczki i bliskie obcowanie z natura: "Boshh, te robale, grr..." - nic dodac, nic ujac - =DD Hyhyh. Wypad nad rzeke swoja droga, bo to i tak nie przebije piatku !! Heh, 8.00 wyjazd do Leszna w celu zlozenia papierow na egzamin prawa jazdy, eh, no niby zlozylem, ale juz teraz musze myslec o poprawce... =]]] Pierwszym razem po Lesznie jezdzilo mi sie lepiej, mniej stresu, ale luzno, dalo rade, wazne, ze dzieki tej jezdzie nie musialem isc do szkoly, bo...!! mielismy pozeganie 4-tych klas i wiec stwierdzilem, ze nie warto na to isc, i luz. =] Pozniej rower i... hala. Eh, znowu przegralismy, tym razem po swietnym meczu w naszym wykonaiu [niestety nie moim... beznadzieja z mojej strony] i prowadzeniu na 5 min. przed koncem spotkania 2-1 dalismy sobie strzelic 2 bramki i marzenia o dobrym miejscu [a o czwartym miesjcu nie mozna powiedziec, ze jest dobre, mimo, ze druzyn jest 14...] mozemy zapomniec... Zostaly jeszcze 3 kolejki, teoretycznie powinno byc 9 punktow, ale po naszej formnie i dyspozycji [jedne najebany, jeden spalony, drugi z noga obolal itp =]]]]] niczego nie mozna byc pewnym, heheh =]] Jak myslicie, co jest najlpesze po przegranym meczu ?? Kobieta ?? Nene, wieczor poezji, pfffffff =]]] To byla najwieksza swastyka tego roku, hehe, tyle gadania, tyle przygotowan i co ?? Nic, swastyka, hehe, prznajmniej dla Nas - mlodych poetow i autorow textow, ktore byly przedstawiane tegoz wieczoru, moze i byly, nie mowie, ale fakt, ze My - "glowni" i HONOROWI goscie "Wieczornicy" siedzielismy gdzies na uboczu, nikto prawie nas nie widzial i nie poznal... cos chyba nie tak, nieprawdaz ?? Skoro to byla Nasz wieczor, to ogranizator [Swastyka - moj wychowawca, pan Kostyk, pomyslodawca tegoz wieczou] powinien nas wypromowac, przedstawic nas jako bohaterow tego Wieczoru Poezji, a tu dupa, swastyka... =]]] Nawet sie nie najadlem, bo mial byc jakis poczestunek... porazka po prostu, a ile bylo lachu podczas samego czytania wierszy, dajcie spokoj, przeciez jak moi kumple i ludzie czytali moje wiersze to tak sie lachalem, no ze maskakra, nie dosc, ze zla interpretacja, to w dodatku wykonanie bezbadziejne, dosc. Ale i tak buraa zaliczylem jak prof. Sokolowska [nauczyciel j. ang. z ruskim akcentem =]] czytala moj iwersz po angolu. Nie wiedziaelm czy mam sie smiac, czy plakac... Hehe, podczas tego wieczoru przedstawiane byly sylwetki mlodych poetow, wiec takze i moja: "Jarek zapytany o pierwsze skojarzenie ze slowem <> odpowiedzial: <>", a tu jak ktos nie wyskoczy z gosci zaproszonych: "O Bozeee...!!!!", ale masakra... Ludzie w lach, ja tam lezalem pod lawka ze smiechu !!! =DDDD [Dodam, ze to krzyknela koieta] =]Eh, ogolnie bylo nawet, nawet przyjemnie, ale jakso dziwnie. Podczas tego wieczorku odczytane zostaly 4 moje wiersze i zadna interpretacja mi sie nie podobala, jakos dziwnie... =/ Moze na tym zakoncze opowiesc o piatku, aaa, dodam, iz mlodzi autorzy zostali nagrodzeni czyms w rodzaju dyplomu i czerwona rozyczka, ktorej od razu sie pozbylem, oddajac ja w rece rowniez nagrodzonej Delfi... [oh] =]] I to by bylo na tyle, jesli chodzi o ten wieczor. I tak na topie i w blysku fleszy byl Misiek, ktory jest naprawde dobry w tym fachu. [chcialem dodac, ze ten sam Misiek na pytanie "Dlaczego piszesz wiersze?", opdowiedzial, ze zainspirowal go kolega... i nie bede mowil o kogo chodzi...] Wbrew pozorom, mimo tego wieczoru i promocji pisania wierszy przez mlodych, I've given up pisanie, nie mam motywacji i inspiracji, czegos, lub kogos, kto wyzwolilby uwiezione w moich myslach i uczuciach wyrazy, z ktorych moglby powstac wiersz, moze kiedys cos napisze, moze...

Oto, jeden z czterech wierszy przedstawionych podczas "Wieczornicy" [recytowany przez J. Sokolowska]:                                                 

"Like You" 

 

I saw You in the moonlight... and?

Your face was lovely and bright, you smiled and were very happy...

I was looking at You... but?

I can t describe that moment now, I can t imagine it now...

You were dancing... how?

The bright on your face made me unbelieveable...

How lovely I felt then...

I thank God I ve seen it and I d like to repeat this night...

I hope, but what my hope really means?

I hope You ll do it for me one more time...

I wanna go wherever You ll go so don t leave me, please...

I hope it wasn t last time, but does my hope mean anything?

 

You were beautiful...

Like stars in the sky, like eagles on fly...

Your sweet hairs like flowers, like greatful trees...

How wonderful it was, how amazing and beautiful...

 

Szkoda, ze pada teraz deszcz, w noge bym pogral, na rowerze pojezdzil, a tak to pozostaly Net, lekcje do odrobienia i... i moze jakis wiersz do napisania...

*hades* : :
Anariel
16 czerwca 2004, 21:15
Wiecie co, wcale nie jest taka długa :/ Ja przeczytałąm oczywiście ^^. God! Ja nikomu nie pozwoliłabym czytać moich wierszy, nawet sama bym nie zadeklamowała :P. Aż mnie skręca na samą myśl ;D. A Twój wiersz in English - ma Nastrój. Widać, że pisany pod wpływem Uczucia - nie pytam do kogo, ale mam wrażenie, że to uczucie zbyt szczęśliwe nie jest... Taka melancholia przebija z tych wersów... E, nie wiem, pewnie się mylę :P. I chętnie bym jeszcze jakiś twój poemacik (lub wierszyk Delfi ^^) zobaczyła. Całuski...
rysaa [duzy-platek-rozy.blog.pl]
13 czerwca 2004, 23:36
ja... ja miałam zamiar to przeczytać, ale po połowie zrezygnowałam, bo st. się drą;] gratuluje \'zdolności\' pissania długaśnych notek;] pozdrawiam i zapraszam do mniee ;]
nakrecona
11 czerwca 2004, 22:01
siem;] ej nie można dłuższych tych notek pisać? hehe:P bo w sumie to wcale tej nie czytałam, ale na pewno jest ciekawa;] pozdrawiam!
Judas_Christ
06 czerwca 2004, 22:45
w chuj z takimi wieczorami...juuz bym kurwa wolal schabowe w domu klepac niz sie tak kurwa dac ponizyc...niech spierdalaja wszyscy...jebana dyrektorka i inne kurewskie pizdy...tyle odnosnie piatku : ty i ta twoja pilka - schizol jebany :) a tydzien rzeczywiscie byl max spierdolony :/
kaisa ;]
06 czerwca 2004, 13:50
łeh w koncu zorganizowales sobie czas;D
05 czerwca 2004, 13:20
Chciałam napisać długi,fajny komentarz,ale jestem tak wkurwiona,że mi słów brakuje. I nie pytaj się o co chodzi,bo nawet mi się nie chce gadać. Kurwa mać.
05 czerwca 2004, 12:42
Pozdrawiam i zapraszam do mnie. Fajnie piszesz

Dodaj komentarz