Archiwum czerwiec 2004


cze 23 2004 O sobie samym...
Komentarze: 7

To miala byc zwykla notka - o ostatnich wydarzeniach, o koncu roku i takich pierdolach, ale pomyslalem se: "Po co, i tak przeciez tego nikt nie czyta i nikt sie tym nie interesuje", wiec... wiec postanowilem napisac cos hmm, ciekawszego?? Nie wiem, moze ciekawszego, moze nie, ale na pewno innego.

Nie przypadkiem tytul notki stylizowany jest na znany utwor R.Gawlinskiego. Lubie jego piosenki - sa takie, takie przemyslane, On wie co chce przekazac sluchaczom, a to chyba jest lepsze niz jakies pierdolenie bez sensu, ze sie tak wyraze. Jakos 2.5 miesiaca temu, dokladnie 10 IV, stalem sie pelnoprawnym i pelnoletnim obywatelem RP, i co?? Ano nic, jestem tym samym cwaniakiem, chytrym facetem, ktoremy podobaja sie fajne laski, z ktorymi mozna pogadac, zabalowac, facetem, ktory uwielbia zimne piwo najlepiej w doborowym towarzystwie, dzieki ktoremu nie patrze na zegarek odliczajac sekundy, by powiedziec "Sorry ludzie, musze niestety leciec, 3majcie sie..." - a jest godzina 20.35 - 21.10... Ludize z TEGO towarzystwa wiedza o kim mowie, jestescie zajebisci, czasem Was nie rozumiem, ale to normalka - jest spox ludzie!! Kocham football - nie ma sie co oszukiwac, po prostu zajebiscie jest jak sie dobierze 10 kolesi, kupi po 2 browarki i rura na asfalcik badz hale i mielonka w noge, musicie nas zrozumiec, albo i nie dziewczyny, bo wtedy bedziecie mialy z nami problemy. Ponoc kazdy facet ma hierarchie: pilka, browar i kobieta [kolejnosc dowolna] - ja takiej hierarchi nie mam i nie dlatego, ze nie chce miec zeby nikogo nie urazic - po prostu czasem pilki jest dosc, kac niezaleczony, a wtedy tylko kobieta moze pomoc. Tylko, ze jak kobieta powie "Zegnaj", to czy nie najlepszy jest meczyk z kumpalmi, z ktorymi bawilo sie w piaskownicy, przy browarku w przerwie?? To chyba logiczne. Gdzeis tam napomknalem, ze jestem chytrym facetem, heh, fajnie to zabrzmialo, ale w pewnym stopniu to prawda. Czasem lepiej brac niz dawac, bo samo dawanie moze doprowadzic do tekiego statnu, ze chcialbys cos dac, ale niestety nie masz co i co wtedy?? - szkoda gadac. Nie bede skromny, ale cos mi sie nalezy, cos musi mi byc oddane - dawalem duzo, nawet bardzo duzo, czasami staralem sie tak, ze sam sie sobie dziwilem i nie powiem ze sie nie oplacalo, ale niekeidy moje poswiecenie szlo na marne, po prostu nikt tego nie zauwazal - nie mam do nikogo zalu, moze i nie jestem bezintereswony, ale bez przesady - cos za cos i kurwa chuj!! Mowia, ze jestem zajebistym kolesiem - wszystko fajnie, ale co z tego? Najgorsze jest to, ze ktos Ci czasem tak obryje duspko, ze az piszczy, bo wiadomo, ze taki "zajebisty" koles sie nie obrazi, ale trza mu dac w piec, tak profilaktycznie - nedza!! Nie mam zamiaru wypisywac tu wszystkich zalow i moich wad, bo za duzo byscie chcieli i po co to Wam? Jestem pesymista - fakt, bo czasem lepiej sie pozytywnie zaskoczyc niz gorzko rozczarowac - ano taka taktyke zastosuje 1 VII o 10.00, kiedy to podejde do egzaminu na prawo jazdy. Umiem jezdzic, popelniam bledy - jak kazdy zreszta, moze nie zdam za 1, 2 razem, ale trza miec poczucie wlasnej wartosci, liczyc na siebie, bo czasem i przyjaciele zawodza majac wazniejsze [przyjemniejsze] sprawy niz Twoj problem... No to tak - wywalilem na lawe moje zale, moje male wady, moje plany, wiec to byloby tyle.

Slucham kazdego rodzaju muzyki - od lekkiego HH, przez muzyke tzw. radiowa, bardzo leciutkie techno, po dobry rock. Muzyka tzn. dobry niebalny tekst i intereujaca melodia, to cos, co uspakaja ludzi, pozwala wyzwolic emocje. Myslicie: "No kretyn, gada o swoich bolaczkach, wyzala sie biedny, a tu z muzyka wyjezdza, no palant..." Ale nie, serio to w kazdej, tzn. dobrej piosence szukam jakiegos przeslania, czegos o sobie, z czym moge sie identyfikowac, dlatego tak bardoz inspiruja mnie teksty Gawlinskiego, piosenki dobrych polskich kapel rockowych. I love music !! No i spoko I love music, I love girls, I love football and I love browars !! Tak mozna podsumowac moj charakter, to kim jestem, jakim jestem facetem i kolesiem, najwazniejsze byc soba, kochac dziewczyny ale tylko tego warte, pic piwo, ale zeby na drugi dzien nie bylo msakry we  lbie, tak jak mialem po piatkowym rozpoczeciu Dni Gory - heh, masakra. Chcialem napisac cos o sobie i chyba mi sie udalo, nie warto pisac o zaletach, bo zalety czesto widac golym okiem, a zreszta pierdolic to wszystko, wlasnie sie dowiedzialem, ze Ogolniak - moja druzyna w Lidize Amatorskiej, zajela 3rd miejsce, bo Victorie [druzyne karkow] zdyskwalifikowali za niezaplacenie za udzial - kretynstwo sie szerzy, eh. Dosc tego gadania bez sensu, chcieliscie, to przeczytaliscie, jak nie, to olaliscie mnie cieplym moczem i spoko. I tak polowa z Was czytajacych uwaza mnie za skonczonego kretyna i patalacha, skoro wypisuje takie pierdoly na swoj temat, ale coz - taki juz jestem, i czy tego chcecie czy nie, jestescie co niektorzy na mnie skazani !! Nara, ide na Euro !!

"Kiedy tak patrzysz na mnie i czuję twój lęk,
taki sam jak mój, przed nieznanym,
nie wiem co będzie z nami
i niewiele wiem sam o sobie samym.
Patrz tylu ludzi pobłądziło gdzieś,
ich drogi rozeszły się i straciły sens,
nie wiem co będzie z nami
i niewiele wiem sam o sobie samym..."

                                [R.Gawlinski: "O sobie samym" - fragment]

*hades* : :
cze 05 2004 Swastykowato - fajny przedostatni tydzień...
Komentarze: 7

Jest sobota, wbrew pozorom nie jestem skacowany, za mna tydzieD obfity w ciekawe wydarzenia, muza gra, deszcz za oknem pada uniemozliwiajacy tym samym jazde na rowerze, lub granie w ludzmi w noge, wiec nie wypada mi nic innego jak napisac jakas przyzwoita notke nt tego "swastykowatego" i zarazem fajnego tygodnia. Let's go! :P

Jakby nie patrzec, kazdy tydzien zaczyna sie poniedzialkiem, a w poniedzialek - angol... =/ Nawet nie pamietam co sie wydarzylo w poniedzialek, wiec przejdzmy do wtorku - Dnia Dziecka [Bachora] :]]] Nic nie dostalem, bo na nic nie czekalem, wiec byl to dla mnie normalny dzien, a nieeeee!! - zapomnialbym, Gosia nie pytala z bioli !! Bueheh, to byl najlepszy prezent, hyhyh. Wtorek to jeden z najnudniejszych dni w tygodniu - beznadziejne lekcje, mianowicie WOS - na 5 musialem zdawac [!!], no i zdalem bezproblemowo. Next PO - jeszcze wiekszy lach - bandazowalismy sie nawzajem, ja Robsoniastego, Robsoniasty mnie i dostalismy zgodnie -5, hyhyh: "No, zrobiles z tego bandaza sciere, ale mniejsza o to, proponuje -5" - prof. Rudzki do mnie. =D No i luz, jest oki. Matma - oceny koles wystawial: "16 - no powiedzmny 5" - Andrew do mnie, ja - "Prawidlowo, planowo" =D [Dodam, ze moje oceny to: 5, -5, 5, 4, 5, -5] =D Gegra - 5 na koniec. Polski - bueheheheh - lekcja lach, tssss. ;] Informatyka... =( O 5 musze sie starac, ale dam rade. Eh, sroda, znowu stresior i pozniej lach - otoz zglosilem sie na ochotnika przeprowadzic lekcje chemii na temat: "Wlasciwosci monsacharydow"... =] Poprzdniego dnia, a reczej nocy... siedzialem i zakuwalem reakcje chemiczne, ale to nie to jest najsmieszniejsze, bo mialem przedstawic to w postaci prezentacji multimedialnej, nakd ktora spedzilem cala niedziele i... poprospilem kumpla, zeby nagral mi ta prezentacje na plyte i przyniols mi nastepnego dnia [czyt. w srode]. I co sie okazalo? Kumpel zaspal... =DDD Bueheh, lae mialem stresiora, dobrze jednak, ze to co mialem na plycie, mialem rowniez na kartkach i cos tam sciemnialem na chemii, ale... Pani Lach - chemiczka, postanowila rozszerzyc poprzedni temat i zabrala mi pol lekcji, a ze pytala 3 osoby, to ja miaelm na przedstawienie sowjej pracy... 3 min !! =DD Buahahah, ale masakra, i teraz bede musial przedstawic to samo w nastepna srode.. hehe =] Ale lach !! Reszta dnia byla nudna jednym slowem... =] Hehe, czwartek... =DDD Jednym slowem - rogal, bueheh. ZAczelo sie od bioli, na ktora przyszedlem lekko bez wajchy, mimo tego ze wiedzialem, ze bede na 100% pytany i... bylem =] "16 - Jareeek opowie nam o budowie kolegjengo narzadu zmyslu, o oku, tam masz wskaznik..." =] Nie dosc, ze nie moglem tego wskaznika znalezc, to jeszcze nie wiedzialem od czego zaczac i zacalem jakies glupoty sciemniac o fotoreceptorach i tych sprawach... =]]] Ale pozniej wszystko wrocilo do normy, opowiedzialem o rogowkach, teczowkach itp, o krotko- i dalekowzrocznosci, o astygamtyzmie, o powstawaniu obrazu i jak widizmy, a pozniej o... przewodzeniu impluslu nerwowego... Buahaha, wlasnie z tego bylem lekko bez wajchowca, ale ku mojemu zdziwieniu odpowiedzialem wzorowo, buheheh i 5 wpadla, hyhyh. Pozniej stoimy z kumplami oprzed szklla i kole do mnie: "No my tylko czekalismy az sie zerzygasz z tego stresu przy odpowiedzi..." =]]]]]]] Ale lach, dobra dosc, angol po szkole - zdeczka nudy, p.W. zaczal najezdzac na Darka - kumpla z angola przywatnego, ze zle opisal zalety naszego miasta - Gory, ale to byl lach, masakra =]]] Mimo to, najlepsze i tak bylo po angolu: Tyskie, Barycz, 3Bit, Kobieta... Ehhh, kocham takie momenty, najgorsze jest to, ze podczas podrozy nad rzeke, mucha mi do oka wpadla [znowu!!] =/ Hehe, ale to nic, bo inna mucha nie oszcezdzila rowniez i mojej towarzyszki podrozy, ale to w drodze powrotnej, ale lach =]]] Romantyzm najwazniejszy !! =] Ja chcialem dodac, ze Delfi bardzo lubi robaczki i bliskie obcowanie z natura: "Boshh, te robale, grr..." - nic dodac, nic ujac - =DD Hyhyh. Wypad nad rzeke swoja droga, bo to i tak nie przebije piatku !! Heh, 8.00 wyjazd do Leszna w celu zlozenia papierow na egzamin prawa jazdy, eh, no niby zlozylem, ale juz teraz musze myslec o poprawce... =]]] Pierwszym razem po Lesznie jezdzilo mi sie lepiej, mniej stresu, ale luzno, dalo rade, wazne, ze dzieki tej jezdzie nie musialem isc do szkoly, bo...!! mielismy pozeganie 4-tych klas i wiec stwierdzilem, ze nie warto na to isc, i luz. =] Pozniej rower i... hala. Eh, znowu przegralismy, tym razem po swietnym meczu w naszym wykonaiu [niestety nie moim... beznadzieja z mojej strony] i prowadzeniu na 5 min. przed koncem spotkania 2-1 dalismy sobie strzelic 2 bramki i marzenia o dobrym miejscu [a o czwartym miesjcu nie mozna powiedziec, ze jest dobre, mimo, ze druzyn jest 14...] mozemy zapomniec... Zostaly jeszcze 3 kolejki, teoretycznie powinno byc 9 punktow, ale po naszej formnie i dyspozycji [jedne najebany, jeden spalony, drugi z noga obolal itp =]]]]] niczego nie mozna byc pewnym, heheh =]] Jak myslicie, co jest najlpesze po przegranym meczu ?? Kobieta ?? Nene, wieczor poezji, pfffffff =]]] To byla najwieksza swastyka tego roku, hehe, tyle gadania, tyle przygotowan i co ?? Nic, swastyka, hehe, prznajmniej dla Nas - mlodych poetow i autorow textow, ktore byly przedstawiane tegoz wieczoru, moze i byly, nie mowie, ale fakt, ze My - "glowni" i HONOROWI goscie "Wieczornicy" siedzielismy gdzies na uboczu, nikto prawie nas nie widzial i nie poznal... cos chyba nie tak, nieprawdaz ?? Skoro to byla Nasz wieczor, to ogranizator [Swastyka - moj wychowawca, pan Kostyk, pomyslodawca tegoz wieczou] powinien nas wypromowac, przedstawic nas jako bohaterow tego Wieczoru Poezji, a tu dupa, swastyka... =]]] Nawet sie nie najadlem, bo mial byc jakis poczestunek... porazka po prostu, a ile bylo lachu podczas samego czytania wierszy, dajcie spokoj, przeciez jak moi kumple i ludzie czytali moje wiersze to tak sie lachalem, no ze maskakra, nie dosc, ze zla interpretacja, to w dodatku wykonanie bezbadziejne, dosc. Ale i tak buraa zaliczylem jak prof. Sokolowska [nauczyciel j. ang. z ruskim akcentem =]] czytala moj iwersz po angolu. Nie wiedziaelm czy mam sie smiac, czy plakac... Hehe, podczas tego wieczoru przedstawiane byly sylwetki mlodych poetow, wiec takze i moja: "Jarek zapytany o pierwsze skojarzenie ze slowem <> odpowiedzial: <>", a tu jak ktos nie wyskoczy z gosci zaproszonych: "O Bozeee...!!!!", ale masakra... Ludzie w lach, ja tam lezalem pod lawka ze smiechu !!! =DDDD [Dodam, ze to krzyknela koieta] =]Eh, ogolnie bylo nawet, nawet przyjemnie, ale jakso dziwnie. Podczas tego wieczorku odczytane zostaly 4 moje wiersze i zadna interpretacja mi sie nie podobala, jakos dziwnie... =/ Moze na tym zakoncze opowiesc o piatku, aaa, dodam, iz mlodzi autorzy zostali nagrodzeni czyms w rodzaju dyplomu i czerwona rozyczka, ktorej od razu sie pozbylem, oddajac ja w rece rowniez nagrodzonej Delfi... [oh] =]] I to by bylo na tyle, jesli chodzi o ten wieczor. I tak na topie i w blysku fleszy byl Misiek, ktory jest naprawde dobry w tym fachu. [chcialem dodac, ze ten sam Misiek na pytanie "Dlaczego piszesz wiersze?", opdowiedzial, ze zainspirowal go kolega... i nie bede mowil o kogo chodzi...] Wbrew pozorom, mimo tego wieczoru i promocji pisania wierszy przez mlodych, I've given up pisanie, nie mam motywacji i inspiracji, czegos, lub kogos, kto wyzwolilby uwiezione w moich myslach i uczuciach wyrazy, z ktorych moglby powstac wiersz, moze kiedys cos napisze, moze...

Oto, jeden z czterech wierszy przedstawionych podczas "Wieczornicy" [recytowany przez J. Sokolowska]:                                                 

"Like You" 

 

I saw You in the moonlight... and?

Your face was lovely and bright, you smiled and were very happy...

I was looking at You... but?

I can t describe that moment now, I can t imagine it now...

You were dancing... how?

The bright on your face made me unbelieveable...

How lovely I felt then...

I thank God I ve seen it and I d like to repeat this night...

I hope, but what my hope really means?

I hope You ll do it for me one more time...

I wanna go wherever You ll go so don t leave me, please...

I hope it wasn t last time, but does my hope mean anything?

 

You were beautiful...

Like stars in the sky, like eagles on fly...

Your sweet hairs like flowers, like greatful trees...

How wonderful it was, how amazing and beautiful...

 

Szkoda, ze pada teraz deszcz, w noge bym pogral, na rowerze pojezdzil, a tak to pozostaly Net, lekcje do odrobienia i... i moze jakis wiersz do napisania...

*hades* : :