Archiwum październik 2004


paź 20 2004 'Ha' w 'De' wszystkim, ktorzy na to zasluguja...
Komentarze: 7

Jest 19.16, troche nauki, godzina do meczu Milan - Barca, a ja sie nudze i nic nie moge na to poradzic - nie mam motywacji do nauki, czytac nie mam co - srodowy wieczor. O 17.30 mialem grac na hali, ale niestety - dowiedzialem sie, ze nasi gorowscy 'od siedmiu bolesci' koszykarze sprawili se trening i z naszego grania nic nie wyszlo, a szkoda.

W szkole jak w szkole: pogralem se w siatke [moja nowa milosc :)] na wf, przylachalem na polskim, bo dzisiaj oddawal prace z naszej 'probnej maturze' - zdalo moze kilka osob [na 50 pkt, nikt nie zdobyl 30 pkt], malo tego - mojej pracy nie sprawdzil, bo nie zdazyl... Na fizyce mial byc sprawdzian - przelozylismy, bo bez wajchy cala klasa, a na religii?? - sprawdzian z wiedzy o papiezu. Pfff... A matma to tez lach - niedlugo bedzie sprawdzian z doswiadczen losowych - odwaze sie na oszacowanie przyblizonej sredniej klasowej: 2.1 ?? - cos kolo tego. Na biologii bylem [jak i dwadziescia pare pozostalych uczniow szacownej III G] swiadkiem swoistej klotni miedzy nasza 'ulubiona' i bardzo wybuchowa, no i wyjatkowo tepa - ze sie tak wyraze - kolezanka... Nie dosc, ze to tepe jak moje nozyczki do paznokci, to jeszcze pyskate niczym ja w wieku 12-15. Durne to takie, ze szok, no bo jak mozna mowic, ze bialko sklada sie z DNA... III, maturalna klasa - profil bio-chem - zenada... Aha, powiem Wam jeszcze o naszym jakzegenialnym planie lekcyjnym: otoz, dwa maturalne przedmioty [jakimi sa bio i ang] mam na dwoch ostatnich lekcjach [7 i 8 lekcja] od poniedzialku do srody - no bez przesady, na nagolu stram sie odsypiac nocki poswiecone na biologie. No, ale coz. Dzisiaj poprosilem kolezanke z klasy, zeby byla moja partnerka w polonezie na Studniowce - zgodzila sie, fajnie. Hmmm... no fajnie, fajnie. Kurde, niefajnie...

...niefajnie, bo wszedlem w jakis durnowaty okres w swoim 18-letnim zyciu. Nie moge sie dogadac z nikim, lach caly czas leci, a ja nie potrafie sie z tego cieszyc, wszystko wydaje mi sie jakiej inne, obce, nieprawdziwe - jakis smieszny stan... Nie wiem ile on potrwa. Nienawidze falszu, dwulicowosci, poprostu nienawidze!! I nawet Studniowke nam zjebali - niby w doch turach bedzie - popierdolilo ich w te glupie lby, no ale coz. Bo niby za duzo nas jest... 'Ha' im w 'De'!! :]

 

'...I'm not a perfect person, there are many things I wish I didn't do,
but I continue learning, I never meant to do those things to you
and so I have to say before I go, that I just want you to know...

I've found a reason for me, to change who I used to be
a reason to start over new, and the reason is you...'

                                                                                                 [Hoobastank: 'The Reason']

_____________                                                                                                 _____________

Chcialbym sie z Toba spotkac, ale to chyba niemozliwe...

*hades* : :
paź 13 2004 Kocham piwo, kocham pilke nozna, kocham wygrywac......
Komentarze: 8

No i mam weekend - taki niespodziewany. Dzisiaj zrobilem sobie day off ze wzgledu na rejestracje przedpoborowa, na ktora musialem sie zglosic o 10.00 rano. Wiec bylem, zarejestrowalem sie i poszedlem do domu, gdzie niestety czekaly na mnie  porzadki i takie domowe pierdoly - sprzatanie pokoju mam za soba, teraz jestem w trakcie drugiej rzeczy, ktore zaplanowalem sobie na dzisiaj - mianowicie pisze ta notke. :] Przede mna tylko zmywanie garow, 'Przedwiosnie', moze jakis meczyk na hali a wieczorem najprzyjemniejszy aspekt - piwo z D. :]

Wczoraj odbyl sie mecz w halowke pomiedzy gorowskim Internatem i teamem z Osetna - wow... I nie bloby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, ze Ja gralem w tym meczu, mimo ze nie zamieszkuje Internatu a tym bardziej Osetna, ale od czego ma sie znajomosci, a poza tym na zwyciezcow czekala nagroda - zgrzewka piwa. Nie moglem przegapic takiej okazji, w koncu piwo i football - to mowi samo za siebie. No i poszedlem na hale, po uprzedniej wizycie u D. w celu zlozenia Jej urodzinowych zyczen, ktorych nie mogla sie ode mnie doprosic. :] Gdy zobaczylem z kim przyszlo mi grac to sie lekko wystraszylem, co pozniej potwierdzilo boisko - mecz byl zaciety [w koncu mecz o piwo !!]. Niestety - dla naszych rywali - mialem tego dnia cela - dwie moje [z 4 wszystkich] brameczki przesadzily o naszym zwyciestwie, ze sie tak nieskromnie pochwale. :D I piwo mialo powedrowac do Internatu, jednak - jak to sie pozniej okazalo - nie bylo totakie proste, bo to piwo trzeba bylo kupic !! :] Dostalismy kase od przegranych i jakos o 20.30 poszlismy do Biedronki po wiadomo co :] Niestety, nasza Biedronka bogactwem towarow nie grzeszy, wiec polazlismy do sklepu obok i tam zrealizowalismy nasze zamowienie :D 16 Warek Strong i 4 Okocimy - mhmhmhm [niestety - wyszlo po 2 piwa na glowe...], ale co tam, w koncu to bylo piwo za darmo !! :D Wzielismy ta skrzynke i rura do Internatu skonsumowac nagrode :D Bylo milo, ale do czasu: pijemy pijemy na laweczkach przed Internatem, az tu nagle paly O_o Przejechali obok nas i oblookali, pojechali dalej, ale patrzymy - zatrzymuja sie !! To my piwo pod drzewami i w nogi :D Zrobilismy kolko, ale... oni wyjezdzaly z uliczki i zatrzymuja sie obok nas, to my jakby nigdy nic idziemy, lachamy i spoko. Wrocilismy sie po to, co zostawilismy pod drzewami i wybralismy nowe miejsce opijania meczu - park za Internatem - w koncu ma sie znajomosci :D Piwa szybko sie skonczyly, posmialismy sie, pogadalismy i trza bylo sie zwijac na chate, ale... sprawdzilismy jeszcze jak zyja nasi koledzy w Internacie - po prostu weszlismy do pokoju kolegi !! :] Lekko na bani, ale spoko - jakos o 22.00 bylem w domciu - mama oczysice podejrzane oczka, ze jej kochany synek pije piwo, ale dalo rade, nic nie mowila :D

Jezeli chodzi o takie przyziemne sprawy jak samopoczucie itp. to poza tym, ze nie gadam z rodzicami, ze banke mi ryje pewna mysl, ze nie wiem co mam w ogole myslec, ze nie wiem nawet co czuje, to wszystko byloby wporzo, nie jest tak strasznie, ale mogloby byc lepiej. No ale coz, nie narzekajmy, skoro wojsko mnie chce, to chyba nie jest tak najgorzej ze mna. Poza tym jutro Dzien Edukacji Narodowej czyli wolne, w piatek 2 lekcje czyli wolne, tylko sie cieszyc, poki sie wszystko nie zjebie do reszty. :]


"...Chce znow wierzyc w miłosc,
miec sile, by wstrzymac lzy,
miec prawo do walki.
Znowu dotknac gwiazd
zatrzymac czas..."

                                                   (IRA - 'Wiara')

*hades* : :
paź 03 2004 0.5 miesiaca z zycia Jarka -> :D :] :* :O...
Komentarze: 6

Jak pol miesiaca moze zamieszac w zyciu 18latka?? Oj moze i to bardzo. Bo moze tak zakrecic, ze az trudno potem sie rozkrecic, bo np. ja taki zakrecony teraz jestem, ze sam nie wiem co to bedzie.

Zaczelo sie od Love Parade w Gorze [17 IX]. Brakowalo mi Jej towarzystwa, wystawilem sie na probe i wytrzymalem pol miesiaca i zdechlem: 'Zapraszam Cie na p**o' 'Ok, to idziemy'. No i polazlismy na parade techno, ale jeszcze przedtem na jedno jasne pelne, tak na rozgrzewke. Rozwalilismy sie na gorce i zaczelismy nawijac o nowosciach, o pierwszej polowie wrzesnia, o szkole, o tym i o tamtym, o roznistych pierdolach. Nie widzac nawet, ze piwo skonczylo sie tak szybko, poszlismy do Broka na kolejne piwo. Rozmowom nie bylo konca, po prostu wtedy poczulem jak bardzo sie za Nia stesknilem... Zaczelismy, pfff jak to brzmi, 'powrocilismy' do starego rozkladu jazdy: spotkania, GG, po prostu My w pelnej okazalosci. A potem byl Wroclaw, miejsce naszej wspolnej wycieczki [chetnych zapraszam do archiwum], bylo cudnie - ale dopiero po wycieczce: pozycja 'na dziadka' - i bynajmniej nie jest to nowa pozycja w podreczniku Kamasutry, ale cos rownie przyjemnego. Pamietacie ze swojego dziecinstwa zbieranie kasztanow, oblupywanie ich z zielonych skorupek i ladowanie ich po kieszaniach i torbach?? Ja to sobie przypomnialem, wlasnie z Nia, poczulem sie jak dzieciak, ktory z taka zapalczywoscia i zachlannoscia lookal tych 'brazowych ludzikow', ze az milo... Przeciez sam bym nie poszedl do lasu i zbieral kasztanow, ale z Nia to przeciez co innego, cos pieknego. I to byla niedziela - 26 IX. Bylo cudownie. A potem byl tydzien w szkole, gdzie nie jest nam dane czesto sie widywac, ale mimo to - warto wstac rano tylko po to, by wymienic wieloznaczne usmiechy, bo my nie potrzebujemy slow, naprawde... 30 IX - gdyby nie Ona, to zapomnialbym nawet o swoim swiecie, ba, gdyby nie Ona - to bylby tylko zwykly dzien, z tym wyjatkiem, ze dziewczyny z klasy byly dla nas milsze. Ale Ona pamietala, nawet czwartkowy angielski minal jakos szybko, nadzwyczajnie szybko - ale to przeciez oczywista sprawa. Od tamtego dnia, w moim pokoju jest jeszcze jasniej, na biurku mam juz dwa swiatelka - jedno to zwyczajna lampa, a drugie to nasze wspolne zdjecie i mimo, ze wyszedlem jak wyszedlem, to i tak jest cudowne. Najpiekniejszy Dzien Chlopca w moim zyciu. Sobota - szkolny festyn, mecz siatki, woda, bar, Ona. Swoista powtorka z rozrywki, nasze miejsce nad rzeka, tylko nasze miejsce, My. Szczerosc, bol, ukojenie, ulga, radosc. Nas juz nic nie moze rozdzielic, nawet to, co od Niej uslyszalem tego dnia... Moze i jestem zbyt wyrozumialy, ale nie obchodzi mnie to, dla Niej jestem inny, lepszy, bo dla Niej warto i mimo, ze czasem boli. I niewazni sa inni, nie ma innych. Najtwardsza skala na ziemi, najtrwalsza wiez - to My, bo My na zawsze razem. I mimo ze pojawila sie nutka zwatpienia, nutka smutku, to ja wiem, ze to minie, ze z czasem o tym zapomne, przeciez juz tyle przeszedlem. Zawiedzony, rozczarowny, ale do czasu - ja to wiem, ze jeszcze bedzie przepieknie, bo jestes, bo jestesmy...

*hades* : :