Archiwum lipiec 2004


lip 24 2004 Leba 2oo4 !! - rozpierdol, laski, lach i...
Komentarze: 5

No i nie wiem od czego zaczac. Tam bylo tak zajebiscie, ze az brak slow. Z Gory wyjechalismy jakos po 23 i w jakos pol godziny dotarlismy do LEszna na PKP, fakt - nie bylo to proste, bo jakies syfiaste objazdy porobili, no ale spoko, tato Pawla, ktory nas wiozl, jakos se poradzil [pomijam fakt, ze przez maly odcinek jechal pod prad :]]. Na leszczynskim PKP poczekalismy chwile, kupilismy bilety i po jakich 15 min, przypomnialo mi sie, ze nie mam podbitej legitymacji szkolnej... :]] Nie byloby w tym nic zlego, gdyby nie fakt, ze kupilismy bilety ze znizka szkolna :D No ale spoko - poszedlem na zywiol, wsiadlem do pociagu i... ?? - tego dowiecie sie w dalszej czesci notki. :DD Rogale na mordzie, bagaze na plecach i... i zaladowany po brzegi pociag - nie bylo dla nas miejsca... :] Trza bylo sie przeciskac, zeby znalezc jakies miejsce, a widzac Pawla z jego plecakiem, to az mi sie smiac z zalu chcialo - nie dosc, ze on jest swojej pelnej postury to jeszcze ten plecak... Haha :D No ale spoko, znalezlismy, w sumie to ja znalazlem, tyle tylko ze wsiadlem do przedzialu przeznaczonego dla pierwszej klasy... :D Hehe, idizemy dalej, az tu nagle wolny przedzail !! - byloby pieknie, gdyby nie byl... zamkniety... =/ No ale, co sie odwlecze to nie uciecze... Rozwalilismy sie kolo kibla... na zlaczeniu wagonow... !! :DDDD Haha, usiadlem se na plecaku, wykonczony poszukiwaniem wolnego przedzialu, Pawel se stal, bo nie mial na czym usiasc, az tu nagle... kogos przycisnelo !! :D To my sie przesuwamy, zeby jakas dzeiwczyna mogla dojsc do ustepu zalatwic potrzebe, hyhyh, a ile bylo tego przesuwania... hoho, musialem ruszyc swoja dupe, wziac plecak z drogi i wstac... !! Heheh, no dobra, jedna sie zalatwila, a tu juz drugiego zmeczylo... a co zmeczylo ?? - to sie czulo z odleglosci... :DDD Jakis tani alkoholik, chyba czysciutki etanolik, albo tani Byczek vel inne 'swieze' winko, juz dokladnie nie pamietam, a halny wiol wiol... :DDDDD Pogadali my zdeczka, wylal sie koles i se poszedl a my lach z niego, hahahah, i to ladny lach polecial. :D A co my moglismy w miedzyczasie robic ?? :DD Nie powiem Wam teraz, bo szykuje dla Was co specjalnego! :D W koncu postanowil wziac manatki i poszukac normalnego i odpowiedniego miejsca na przesiedzenie 9 godzin, bo zlaczenie wagonow obok kibla takim nie bylo... :D No i uzywajac mojego sprytu i instynktu, przeszedlem caly wagon i na jego koncu, tuz przy samym... kiblu znalazlem wolny przedzial !! :D Juz mialem pusczac Pawlowi dzyna [ktory mial oznaczac ze znalazlem wolny przedzial], a tu patrze, ze idzie ten wielkolud z jeszcze wielkim plecakiem... Hyhyh, rozwalilismy sie na wyra, sciagnelismy buty, plecaki na polki i... ?? No i lach i rogale na mordzie, ze w koncu cos znalezlismy. Posiedzielismy chwile no i pierwszy konduktor... Zdeka owlosiony, z jakas szopa no i prosi o bilety... Ja juz mam serce w przelyku, w koncu, mialem ulgowy bilet i niepodbita legitke, ale... olal legitymacje !! :D Ja w lach, wielka ulga i w ogole, ale co sie odwlecze to nie uciecze niestety... Ale o tym jak wparowal 2 konduktor opowiem pozniej :] Powoli zblizalismy sie do Leby, ale wczesniej obaj... przysnelismy !! Obudzil nas 3 konduktor, ktory wparowal do naszego przedzialu, pytajcac: '... a panowie dokad ??'. My bez wajchy, opatuleni w polary i kurtki, bo zimno bylo niemilosiernie, szlo zamarznac..., no ale jakos wspolymi silami, z zaspanymi oczami odpowiedzielismy, ze do Leby i jednoczesnie pytajac gdzie jestesmy i ile zostalo... Ehhh, on do nas, ze za Slupskiem jestesmy... Looknelismy na zegarki i jakos za 1.5h chyba mieslimy byc w Lebie, no ale... MIELISMY BYC ! :] Jakzeby inaczej, przeciez to Jarek pojechal na wakacje, wiec cos musialo sie stac... :] No i sie stalo, lokomotywa sie... spieprzyla i musieli podstawic nowa !! :D My czekamy i czekamy, zimno w pociagu, deszcze pada, za oknami szaro-zielono, bo stanelismy... w lesie... ;D No ale jakos dotarlismy do tej Leby, jakos, ale wazne, ze dotarlismy... :]

Juz na miejscu, na stojacym nogach i twardym podlozu spotkalismy... naganiacza [ludzie, ktorzy prowadza do wolnych pokoi i oferuja je nam, biorac za to [nie]wielka oplate !! :] Haha, koles do nas spoczko: 'Leba ?!' ze swoistym akcentem, a my bez wajchacza mowimy, ze szukamy wolnych pokoi dla 2 osob. On oczywscie powiedzial, ze wie, ze zaprowadzi, ze fajny domek... No i rzeczywscie, zaprowadzil nas, opisal wszystko [ze swoistym akcentem... :]], ale oczywiscie cos mu sie nalezalo. Dalismy mu co nieco i sie zmyl, no ale fakt, warunki idealne !! - lepiej nie moglismy trafic: swietne lozka, czysta posciel no i najwazniejsze - osobna lazienka i to nie drogo - 25 zl. za dobe, a ze chcielismy 7 noclegow, to zaplacilismy 175 zl. co i tak nie jest wygorowana stawka. Rozwalilismy sie na ze szmatami, poukladalismy wszsytko na polkach, jakis prysznic i... i na miasto !! :D Oblookalismy wszystko, jakies sklepy, fakt - chlodno bylo wiec mialem swoja nawet firmowa kurtke Fili, a Pawel swoja super kurtke moro !! - mowie o tym bo to wazne w kontekscie dalszych wydarzen. Otoz idziemy se Promenada w strone morza a tu jakies dwie fajne i ladne laski siedza i prosza na piwo jednoczesnie wyciagajac kapelusz i z rogalem na mordkach: '...dajcie na piwko, haha, wiecie - mamy sprzedawac gazety, ale cos nam nie wychodzi...!!'... :D Ja juz ide dalej olewajac je, ale patrze, ze Pawel cos wyciaga i im daje [w koncu ladne te dziewczyny byly, pewnie dlatego im dal...:]]], to ja zebym nie byl inny tez wyciagam z portfela 2 zl. i rzucam do kapelusza... Oczywiscie nam podziekowaly: 'jestescie swietni !!' :D Poszlismy dalej Promenada i SuperJarek i jego super bystre oczy wylookaly... - nie zgadniecie i w ogole byscie nie mieli bladego pojecia - bo wylookaly one... Tomka Makowieckiego !! :DDD Tak tak, tego z Idola I, od "Miasta kobiet" i "Son of the blue sky"... :DD Ale lach, najpierw bylem bez bazy, a potem do Pawla szturchajac go: 'Patrz z tylu, no patrz kurwa!' :D Jak go zobaczyl to tez bez wajchy, w ogole obaj bezbazniki tego dnia bylismy... Wyszlismy na plaze, looknelismy na morze, przeszlismy sie troche i powrot do domku. No ale musielismy kogos spotkac, w koncu taki dzien... Idzeimy, idziemy i mowimy se, ze zle zrobilismy, ze nie zaprosilismy tych lasek, co nas prosily o kase, na piwo, przynajmniej kogos bysmy poznali blizej i wieczor bylby z glowy, a tak... I tak idziemy i plujemy se w brode i patrze a one przechodza druga strona ulicy... !! :D Haha, tym razem sprzedawaly gazety [m.in.: 'GW', 'Auto+', i... 'Wesole Literki' - Bog wie co to...:]. No i nie bylibysmy Jarkiem i Czerniolem, gdybysmy nie kupili tych gazet... :DD Ale jakos tak kupowalismy i zaden z nas nie zapytal o dzisiejszy wieczor... :/ Hehehe, poszlismy cos zezrec i na 'chate' :D A na chacie co... goroace kubki, kupny chel i zremy cos, a potem w karty 2h - zwlaszcza w 1000 dobieranego - o kurde, jak my w to przycinalismy ostro i tak zeszlo do wieczora, potem wypad na miasto i bla bla i powrot. Ale w tym pokoiku jazdy odchodzily maxymalne, ze brak slow, hehe, ale niektore z nich zdradze Wam w mojej niespodziance for U... :] No i kurde zapomanialem co mam pisac, bo w sumie wszystko nadawaloby sie do tej niespodzianki ! :D Drugiego dnia, chyba drugiego poszlismy znowu nad morze sie pokapac [chyba, jesli dobrze pamietam] a wieczorem tak dla picu, zeby polookac na zachod ale nasze oczy byly skierowane na dziewczyny, ktore co roz spotykalsiy na swojej drodze. W koncu usiedlismy i z naszej lewej strony usiadly 2 takie nawet nawet dziewczyny. Oczywiscie zaden z nas nie mial odwagi podejsc i zagadac, ale tylko jak wstaly i wracaly w strone wyjscia, my podnieslismy dupska i za nimi !! :D Idzeimy, idziemy i gadamy, ze fajne bla bla i zblizylismy sie na odleglosc 5m i lach... :D One nas oblookaly, my je i tak kilka razy, potem je wyprzedzilismy i momentalnie stanelismy, ze niby czytamy jakies ogloszenie i patrzymy na mapke, hehe, ocztwscie chodzilo o to zeby looknac na ich dolne czesci plecow... :DDD One na pewno to zauwazyly i sie chyba jakos smieszaly, ale spoko, pewnie tez sie nami zainteresowaly bo cos tak chyba mowily i lookaly na nas :D To wszystko bylo na drodze lesnej, ktora prowadzila na ulice. :] Potem one poszly do sowjego domku chyba, am y bez wajcy, boe nie wiedzielismy,  gdzie jestesmy, ale spoko, okazalo sie, ze wyszlismy z innej strony na Promenade ! :] Hahaha, ale lach. :] Wczesniej poszlismy na miasto kupic kartki pocztowe i przy tym tez niezly lach lecial, przy okazji chcielismy zalatwic pewna sprawe, ale sie nie udalo [dla chetnych o co chodzi - niespodzianka] :] Wysylalsimy niezliczone ilosci sms-ow do znajomych, dzwonilismy: ja do rodzicow, Czerniol - do lasek... :/ Heheh :] I w ogole super bylo, nocne wypady nad morze, robienie fotek i uganianie sie za laskami... Ile tego tam bylo o bania mala... :DDD tylko '... ta z lewej!' - Pawel, ja: '... eee jakas taka smieszna, jej kolezanka byla lepsza!' ... I tak przez 7 dni !! :D Dosc, fakt laski fajne, a jeszcze wiecej karkow, zelow i dresow przy nich :] Ale i tak najwiekszy lach lecial przy tym, jak wszystkie laski lookaly na mnie, a Czerniol tylko: '... e ta z prawej znowu Cie oblookala, na mnie nawet nie spojrzala...!' - i tak przez 5 dni, bo w weekend, to Czerniol rzadzil i panowal w tych sprawach !! :] Mianowicie do Leby miala przyjechac jego kolezanka, ktora poznal przez neta - fakt mieszka w Tucholi, no ale zawsze cos. W sobote poszlismy nad morze, ale z drugiej strony Leby... A ile bylo przy tym zachodu: w piatek poszlismy szukac pensjonatu, w ktorym zatrzymala sie ta kolezanka... O matko, ile my sie naszukali - nawet poszlismy do Zabki [taki sklep w Lebie czynny 24h] i spytalismy expedientki czy wie gdzie lezy pensjonat "Katarzynka"... Laska bez bazy, pierwszy raz slyszy, to my lach i bezbaz jednoczesnie, ale spoko, idzmey looknac na mape, ktora jest umieszczona w centrum miasta... Niby znalezlismy ulice, przy ktorej lezy ten pensjonat. Chyba tego samego dnia [nie pamietam :]] poszlismy ta ulica, wzielismy reczniki, bo goraco bylo, ze szok no i spoko. Rozlozylismy reczniki, ja poszedlem do wody pokapac sie a Czerniol, ktory umowil sie z ta kolezanka na plazy. Niby przyszla, niby ladna, taka normalna, ale Czerniol podjarany ze masakra, o matko, jaki rogal na mordzie, eh no spoko :DDD Zawsze mielismy odmienne gusta :] Pogadalismy troche, ja poszedlem w pizdu po plazy sie przejsc... :DDD Haha, no co, sam chcial zebym sie zmyl, wiec sie zmylem, hehehe, ale trza napomknac, ze Alina - kolezanka, nie byla sama - przyszal z kumplem, ktory do niej... zarywal !! :DDDDD Hahaha... :] O dosc :] Potem umowili sie wieczorem jakos o 22.00, Czerniol poszedl sam, ja se poszedlem na miasto wyrywac laski i chlac :] I znowu jazda, bo tak przechadzajac sie od baru do brau, spotkalem jedna z tzw. "gazeciar" - dizewczyny, ktore sprzedawaly gazety i prosily na piwo... :]] To spoko, ja zagadalem, ona bez wajchy, to ja jej mowie, ze to tamto, ze sie spotkalismy a ta co raz wiekszy bezbaz, w koncu przyszedl barmam, ktory rwal ostro do niej i sie zmylem :]] Poszedlem sie najebac :] Wypilem i na chate, chwile potem Pawel wrocil z randki no i co... ?? - w karty :D I tak przez kilka dni, nazajutrz znowu Czerniol sie umowil, ale widac bylo, ze mama Aliny nie chce zeby sie spotykali, wiec trza bylo sie ukrywac, jaki to byl lach, o kurwa !! :DDDDD Masakra, jakich malo - ale dla chetnych - to bedzie w ramach niespodzianki !! :] Ten sadny dzien zapamietamy do konca zycia !! :] W poniedzialek mielsimy isc na wydmy, ale zaczelo padac i zostalismy w domu i sluchalismy muzyki... O zesz kurwa :] 'Czerniol !! - czego Ty sluchasz ?!' chcialoby sie rzec - dla niewiedzacyh [metal, black-, trash-, death-metal i te sprawy... :] Ja !! - ja, czlowiek, ktory takie muzyki sie boi i wzial ze soba swoje rockowe plytki, musialem tego sluchac, bo... bo mi sie to spodobalo !! :] Tiamat, Nightwish - wizytowki wakacji w Lebie :] Super pioseneczki, az warto takiego czegos sluchac :] We wtorek na wydmy !! 8km w jedna strone :] Nie chcialo nam sie zamawiac ExpressBusa, ktoru kursuje w tamta strone, to my - po co placi ?? - z buta :DDDD Ale warto bylo, fakt, zdychalismy w drodze, ale dla takich widokow i... panienek warto bylo :] Przez cala droge lookalismy na pewna dziewczyna, ktora szla nistety w towarzystwie... rodzicow... !! :/ Ale laska nieprzecietna, zreszta wszystkie, ktore tam napotkalismy byly nieprzecietne, reszta to... wieloryby !! :DDDDD Buahah :] Jakie tam sa zajebiste wydmy !! O fuck !! :] Gdyby nie karczki i lasy dookola to mozna by powiedziec, ze pustynia !! :] Zrobilismy se fotki i dalej rura na plaze, troche pobiegalismy ale niestety Pawel nie nalezy do sprinterow i zaprzestalismy tej praktyki :] Hehehe, niestety, to nie byla pogoda do opalania sie, a tym bardziej do kapania, ale co tam !! - my i tak ise kapalismy, moze inaczej - kazdy sie kapal na swoj sposob :DDD Ehh, jednak odleglosc zrobila swoje - lacznie cala trasa wyniosla ok. 30 km :D Ale zajebiscie bylo :] Hehe, superancko, szlisy szlismy a konca nie bylo widac :] No ale spoczko :] To w sumie wszystko, co najciekawsze, bo calosci nie sposob opisac, bo lekka amnezja mi sie wlaca :] O, Czerniol wyrwal pewna barmanke Anie i spedzil z nia pewnie wieczor :] Hehe, nic sobie nie myslcie :]

Powrot. W czwartek o 12.00 mielismy opuscic dom, bo tak bylo ustalone. W srode wieczorem spakowalismy sie, wiec nie bylo z tym problemu, prblem byl ze spakowaniem sie :] Bezbazniki dwa, lekko na bombce :] Poszlismy nad morze jeszcze looknac, na przystan, do lasu [heh, jakis koles na bombie chcial zebysmy do niego podeszli ale niestety odopowiedielismy zeby sperdalal :]]. Czerniol pomeczyl sie z komorka bo mu sie lekko spierdolila :] Ja zdychalem z nudow, z glodu i z wielu innych powodow. Potem poszlismy sie nazrec, jakies piwko, tel. od mamy i po bagaze do domku [wlascicielka powiedzaila nam, ze mozemy zostawic  bagaze i potem po nie wrocic skoro mamy tak pozno pociag]. Mama wlascicielki, starsza kobieta powiedziala, ze spisalismy sie swietnie, ze 'szukac takie kobity, ktora by tak po sobie posprzatala' !! :D Z bagazami na dworzec i spoko, czekamy. W pociagu bylo miejsce, kupilem bilet normalny :P, a nie ze znizka i to chyba wszystko. A - komorke mi podjebali w pociagu. :/ I to byloby na tyle. Na chate dotarlismy jako przed 7, ale takiego Jarka bez bazy to ja dawno nie widzialem :] A za kilka  godzin mialem mecz i kolejny dzien wrazen - juz w Gorze.


Teraz niespodzianka dla wyrwalych, cierpliwych i chetnych. 18 najwiekszych hiciorow z tego wypadu, lach co nie miara, zreszta posmiejcie sie sami czytajac to [zaczne od najmniej smiesznych naszym zadaniem]:

 * 18/18 - "Czerniol - komorka" - :DD cale dwa dni meczyl sie z komorke, bo jak chcial zadzwonic, albo wyslac esa to mu zdychala i gowno z tego wychodzilo :DDD; czekalem tylko az ja pierdolnie o chodnik, albo wyrzuci do morza, bo na to sie zanosilo :] ale fajnie go szlag trafial, o kurwa, dosc :)))
 * 17/18 - "Czerniol - ramiona" - :)))) ptffff, nie ma to jak Czerniol sie opala :]]] hahaha, nie dosc, ze smarowal sie jakimis masciami, kremem Nivea to robil zajbiste oklady - z mokrych chusteczek higieniciznych :]]] nie wiem - moze pomagaly, ale plakac mi sie chcialo jak on jeczal z bolu w nocy, albo jak sie ubieral :]]]] dosc - blady Czerniol w bokserkach i chusteczkami na czernonych zjaranych ramionach... :)))
 * 16/18 - "Jarek - posciel i pajaki" - nie chcialo mi sie scielic lozka po kazdej nocy i tak wygniotlem ta posciel, koc nie bylo widac, a przescieradlo lezalo na poscieli, nie mowie juz o mojej super poduszce... :]]] a pajaki ?? - haha, poprawilem se poduszke, patrze a tam takie dwa wypasione pajaczki i pajeczynki... :DDD dosc, nawet sie nie wystraszylem, ale lach polecial z tego... :DDDD
 * 15/18 - "Czerniol - szuler" - buahahah, jak juz mowilem: caly wolny czas gralismy w 1000 dobieranego z nudow i w ogole :]]] Czerniol byl taki podkurwiony, ze przegrywa, ze jak przyszla jego kolej na tasowanie kart, to sie wkurwial i caly czas rozsypywal i wyrzucal karty... :]]] innym razem, gramy gramy - Czerniol dumnie melduje 100, a taki dumny z tego byl, ze sam zapomnial ze to zameldowal i do mnie z ironicznym usmieszkiem: "aaaa, ktos tu stowke kisi caly czas! aaa..."; ja bez bazy do niego: "przeciez Ty to scierwo zameldowales..." i kurwa jaki lach z tego polecial, no ze az sie poryczalem ze smiechu, autentycznie ryczalem, o Czerniolu nie mowie, bo on zdechl ze smiechu... :]]]
 * 14/18 - "Straszny Czerniol" - "Zajebie Cie kurwa !!!!" - hahahahahaha :]]] supertext Czerniola; siedze se bez wajchy, Bogu ducha winny, rozdaje karty do 1000, a on do mnie z takim textem... !! :] tak sie cholernie wystraszylem ze az podskoczylem i wstalem z przerazenia, a on lach... :]]]]]] o kurwa... :]]] masakra to bylo, i to taka cholarna masakra... :))
 * 13/18 - "Stempel" - hahaha :]]]]] to byl nasz wpolny pomysl, po tym jak sie okazalo, ze nie mam podbitej legitki: 'Idziemy na poczte, ladnie ise usmiechamy i podbijamy ja stemplem' - niestety na poczcie sie okazalo, ze stemple pocztowe sa czarne, a urzedowe - czerwone... :DDDDDDD i niestety sie nie udalo :/ haha, dlatego musialem kupic normlany bilet powrotny :]
 * 12/18 - "Koles - wiazanka" - pffff :]]] idziemy z tym kolesiem, ktory zaprowadzil nas do pokoju i w miedzyczasei se pogadalismy... "... a no bo tu kurwa pogody nie ma, ale ja mam nadzieje, ze na cwiarteczke mnie zaprosicie fajnie, nie, no kurwa, popierdolona ta pogoda, no a pokoj to idealny bedzie kurwa, no i ja mysle ze cwiarteczke to wypijemy i w ogole, ludzi malo bo kurwa taka pogoda, no tu macie glowna droge, dyskoteki kurwa, no a cwiarteczka bedzie dobra, ja mysle ze sie dogadamy kurwa..." - pan Krzysiu [imie tego kolesia], wszystko ze swositym akcentem... :DDDDDD my z Czerniolem w lach, ale spoko, gadamy twardo... :]
 * 11/18 - "Czerniol - skejt" - :]]]]] wracamy z miasta, a najebani, ze bania mala, no i odwalamy jazdy... :]]] postanowilisy se spuscic krotkie spodenki, a ze ciemno bylo, to nie bylo widac moich posladkow, ktore bylo widac jak obsunalem bokserki ze spodenkami, a o Czerniolu juz nie mowie - super metal, kurtka moro, wytarte adidaski i spuszczone spodenki... :]]]] a chwile przedtem [juz ze spuszczonymi spodniami] gadalismy z laskami, ktore chaily na basen isc, to ja mi sie gadka wlaczyla to juz masakra... :]]]
 * 10/18 - "Wschod" - naszym kolejnym pomyslem byl wypad nad morze, zeby looknac na wschod slonca... :]] no i spoko, jest plan: 'idziemy pic, wracamy w karty grac, pijemy wino, ktore mamy w pokoju, gramy w karty znowu i czekamu do 3.00 nad ramem i wyjazd nad morzem' - zajebisty plan !! :]] spoko, jemy obiad i Czerniol do mnie: 'Tak se mysle kurwa, jak my zobaczymy ten wschod Slonca, skoro nad morzem widzimy zachod...' :]]] ja bez bazy jem chleb i kurwa mysle, po chwili niepewnoci w lach !!! ;]]]]] o kurwa... 'ale nas popierdolilo, ja tez nie skojarzylem...' 'kurwa pojeby dwa...' :]]]]] no i zaobczyli wschod... :]]
 * 9/18 - "Paprzykarz" - o kurwa... :)) postanowilismy kupic se jakies puszki miesne do pociagu na powrto... :]] tyle tylko, ze te puszki trza jakos otworzyc ;]] to kurwa Czerniol bierze noz, ja otwieram chleb a Czerniol wbija noz w puszke i kurwa kroi, kroi twardo [jeszcze dodatkow zaslonilismy drzwi, zeby nikt nie widzial', kroi ja z tym chelbem siedze a tu nagle  konduktor wchodzi... :DDD Czerniol kroi, ja bez bazy sie na niego patrze a on do nas: 'tu juz bylo sprawdzane, prawda?'; Czerniol looknal na niego z ziemi bez bazy z tym nozem i puszak w reka: 'tak tak' i koduktor spierdolil z przedzailu a my w lach... :DDDDD o kurwa... :)
 * 8/18 - "Fuck You" - idziemy na wydmy i ja lekko podbieglem pod gorke i mowie: 'teraz Ty' a Czerniol do mnie: 'fuck you, tyle Ci powiem' i nie byloby w tym nic dziwnego gdybysmy nie przechodzli obok... Anglikow !! :DDDD oni w lach i powtarzaja 'fuck you', ja tam lezalem ze smiechu, a Czerniol twardo a potem zdechl ze smiechu... :]]]
 * 7/18 - "Wino w pociagu" - jak siedzielismy w pociagu kolo kibla na zlaczeniu wagonow, ja wyciagnalem butelke wina wlasnej roboty i obalilismypol butelki; 'a daj tak na rozgrzanie' i pol butelki nie bylo :DDD fakt, ze w kazdej chwili mogl przechodzic konduktor albo ktos... :]]]]]] ale wino dobre bylo !! :D
 * 6/18 - "Lokatorzy" - nasi sasiedzi w domku, ktorzy wprowadzili sie pozniej od nas, hahaha malzenstwo z bachorem 5-6 letnim chyba i dwoma gowniarami :]] hahaha :]] masakra, dzieciak wyl co noc, a jak jednego poranka poszedlem do kuchni zrobic gorace kubki, to babcia, walscicielka teog domu pokazali mi spalone garnki i mowila ze to kobiety zrobily... :]]]]]] pff hahaha :]], jeszcze innego razu ja myje naczynia w lazience, Czerniol slucha muzy a ten bachor wpada do naszego pokoju i jego matka: 'przepraszmy bardzo' i sie zmyla, a Czerniol w lach jakich malo :]]] o kurwa... :)))
 * 5/18 - "Wieloryby" - hahahahahahahaha, moze nasz poziom tolerancji jest minimalny, ale kurwa jak widze jakiegos tlusciocha w stroju kapielowym to mam lzy w oczach, lzy ze smiechu :DDD 'Do oceanarium kurwa spierdalac !!'- Czerniol :DDD i ten zajebisty dzwiek !! :]]] mowie: 3/4 lasek i zajebistych kobiet a 1/4... wielorybkow i kaszalotow !! :DDDD
 * 4/18 - "Pranie" - ile schnie para skarpetek ?? pol dnia ?? jakos tak, ale nie, u nas oczywsicie pranie schlo ok. 3 dni :DDD a trza bylo prac bo kurwa wszystko jebalo... :]]] hahah, dywan mokry, bo rozlozylismy pranie nakpierw na moim parapecie, potem na rurce od zaslony prysznicowej, potem na dywanie i dopiero na parapecie wyschly po 3 dniach - super pokoj :DDD wilgotny, szlo zamarznac a o prysznicu nic nie mowie, zeby sie wykapac to najpierw rza umyc leb i tulow bo potem nie ma cieplej wody... :DDD pierwszy dzien to kapalem sie w lodowatej wodzie... :]]]]] p.s. - potem juz nie pralismy ciuchow tylko od worka i w plecak... :]]]
 * 3/18 - "Grzalka" - SuperJarek chcial zagrzac wode grzalka to, hehehehe, najpierw ja podlaczylem do produ, trzymajac  nie za uchwyt tylko za to metalowe, wiec sie popazylem troche i wyrzucilem to na ziemie, a potem wlozylem do wody i jak nie jeblo mi po oczach, o kurwa, zamiast wlozyc do wody i podlaczyc do produ to ja pojeb odwrotnie...  spalilo grzalke, poparzylem lape i nie zagrzalem wody... :]] o kurwa... :] hehehe :DDD
 * 2/18 - "Konduktor" - hahahaha to byl drugi konduktor w drodze do Leby, pokazalem mu bilet, ale niestety - chcial legitymacje no i chuj bilet trafil - trza mandat placic, Czerniol wstal bez bazy, bo przysnal zdeczka, ja sie kloce z konduktorem ze tam jest ta jebana pieczatka, ale co tam, ten gad wypisuje juz mandat, no i chuj - zaplacilem i spoko... :]] wyszedl ale nie domknal do konca drzwi, ja go nie zjechalismy: Czerniol - "Rude falszywe, nawet nie mozna bylo pogadac, ja pierdole..." "Rudy skurwiel, ja pierdole..." no i spoko a po chwili on wpada !! :D "Cos nie pasuje ??" i tlumaczy nam zasady wypisywania mandatow !! :DD hahaha, a my bez bazy... wyszedl, a my domknelismy drzwi do konca i w lach... :D
 * 1/18 - "Tesciowa" - o kurwa !!!!!!!!!!!! :DDD najwiekszy lach tych wakacji, niezagrozony lider !! :] mowa tu o mamie Aliny, o pani Landowskiej, ktora bardzo nie polubila Pawla... :] otoz: w niedziele bylismy na plazy i Pawel chcial sie spotkac z Alina, ale ta przechodzac od nas jakies 15m dala mu znak, ze nie moze, ale...; minelo 15 min. i Alina kiwnela glowa, ze idzie do sklepu to Pawel rura do niej... :] niestety, jej matka podeszla do nich i zaczela jechac Pawla, jaki to on nieinteligentny jest, ze nie zyczy sobie, zeby Alina sie z nim spotykala i w ogole, a Pawel... ?? a Pawel ja zwyczajnie olal, matka zabrala Aline i Pawel wrocil tam, gdzie lezalem i mi opowiedzial wszystko; ale to nie wszystko: Alina szla brzegiem plazy, to ja mowie mu: 'Bierz durniu moja koszulke i idz do niej !!' :D no i oczywiscie polazl, ale to byl najwiekszy blad... minela godzina, ja poszedlem sie wykapac i patrze ze ta jedza idize szukac Aliny, ja niby sie opalam ale ja oblookalem i patrze a ona idize w moja strone to ja od razu za telefon komorkowy i dzownie do... rodziocw !! :DDD gadam gadam, kurwa stoi nade mna !! :]] gadam gadam, 'kurwa, trza konczyc' - mysle se, wylaczylem telefon i po chwili matka Alini do mnie: "Przepraszam, moje nazwisko Landowska, pewnie wiesz kim jestem, nie wiesz moze gdzie jest moja corka. Musimy wracac, pewnie jest z twoim kolega, masz moze do niego telefon?? Jak Aliny nie bedize tutaj za 10 min to zobaczysz co zrobi..." "Przepraszam, ja nie wiem czemu pani przyszla z tym do mnie, kolega poszedl sie kapac, widizalem Aline jak szla brzegiem sama, komorke zostawil w plecaku, i co pani zrobi, wezwie pani policje, my jestemy odpowiedialni za swoje postepowanie, ile tam zostalo - 5 czy 6 minut??" - wyjechalem i polozylem sie zeby sie opalic :D Ona - "Moj czas plynie wolniej, plaza jest ogolnodostepna, ja moge siedziec gdzie chce..." :DDD poszla w pizdu, ale po pol godziny wrocila: "Sluchaj kolego, ja musze wracac, !!" "Pawel poszedl po Cole, pani corka sama gdzies poszla, a pani obarcza nas za jej znikniecie, nie rozumiem pani bla bla"; w koncu Pawel wrocil, stara podeszla do niego i
- Ja juz mam wyrobione zdanie o Tobie.
- Ciesze sie niezmiernie - Pawel
- Nie ma sie z czego cieszyc, bo nie jest to zdanie pozytywne - stara
- Ciesze sie. - Pawel
- Jedno wiem na pewno - na pewno zadzwonie do Twoich rodzicow... - stara [Pawel nie ma stacjonarnego...] :DD
Buahahahahahahaa :DDD Potem wrocilismy do domu, na drugi dzien poszlismy na miasto a w miedzyczasie ktos dzwonil do Pawla 14 razy... :]] Od razu podejrzenie na Tesciowa - bo taka dostala xywke :D I mielsimy racje, bo w dizen odjazdu dzwonila ona do Pawla... :DD gadali 17 min. !! :DD Hahaha, to byl lach... :D Nigdy tego nie zapomne !! :D

Tak w 'skrocie' wygladaly moje wakacje w Lebie... :DDD Troche duzo pisania, ale coz, nieczego nie moglem opuscic !! :D Milego czytania, hehe :D Tylko szkoda telefonu, ale tak bywa... :P To do zobaczenia, c U ----> =*

*hades* : :
lip 14 2004 Cztery mile dni przed [jeszcze milszym ??]...
Komentarze: 4

Za 4h mam pociag do Leby. Jade z kumplem na wakacje w ciemno!! :] W ciemno, bo nie mamy zarezerwowanego pokoju i w ogole... Hehe, na pewno cos sie znajdzie, bo jak nie to... :] W sumie to beda pierwsze normalne wakacje bez rodzicow, heheh, no taka prawda, zawsze sie jezdzilo do dziadkow, do wujkow nad morze, ale to zawsze razem, a teraz:

Obiad
- No tylko chlopcy nic sobie nie planujcie na lipiec, bo my chcemy jechac do dziadkow, trzeba ich odwiedzic... - mama.
- No ja chcialem jechac nad morze z ludzmi! - odwalilem spokojnie, ale z lekkim fochem.
- ...kiedy, z kim...? - tata, nie wypytywal mnie o Bog wie co tylko spokojnie chcial sie dowiedziec o co kaman.
- 'bla bla bla' - wytlumaczylem wszystko i spoko, moge jechac.

Po dwoch dniach
- Ja ci radze sie zastanowic powaznie nad tym wyjazdem! Nie bronie ci, ale patrz na pogode [faktycznie prognozy nie byly zbyt obiecujace] - tata probowal mnie odwiezc od wyjazdu, ale nie dal rady :]

Nie bylo klotni, bo nie bylo o co, spokojnie wszystko przeszlo. Najlepszy motyw byl z moim bratem! :] Starzy zamierzali jechac do babci, ja juz bylem zaklepany, a on sam wtedy zostawal i ojciec wywalil, zeby jechal z nami! Hahah, ja przedyskutowalem to ze swoim towarzyszem podrozy i decyzja jednozancza - 'bierz mlodego, bedzie wiecej do tysiaca' :D No i spoko, spoko spoko tyle tylko ze moj brat sie rozmyslil :DD W sumie tez bym sie wahal, gdybym jechal z nieznajomymi i z wlasnym bratem :D On doskonale wie co my tam bedziemy robic - hahaha :D No i gut w sumie, nie bedzie zbednej przyzwoitki :D W ostatecznosci brat pojechal z ojcem do babci w niedziele, mama zostala do wtorku zeby mnie wyprawic, bo jeszcze nie mialem nic poskladane i w ogole, bala sie mnie puszczac - kochana mama :] No ale w koncu, we wtorek - zegnala mnie chyba z 10 min. :D Ale spoko, jak to kazda mama, pierwszy raz mnie puszcza samego na dluzej :]

Dobra, moze cos o samych przygotowaniach - jedziemy na tydzien, nie wiadomo jaka pogode zastaniemy w Lebie, wiec trza zdeczka lumpow zabrac, jakies suche zarcie itp. We wtorek, wczoraj, bylem z Pawlem na zakupach - jaki łaaaach :D "... a papier do dupy...??" "...a to tam na miejscu, przeciez nie bede tego wozil..." :DD
To miala byc krotka notka, bo zmeczony jestem i nie chce mi sie pisac juz... wiec:
1. niedziela: spotkanie po latach z Mala... :D - nie widzielismy sie z 2 tygodnie, w sumie to troche z mojej winy sie nie spotkalismy, ale... :/ Najwazniejsze ze ujrzalem ta mordke i rogala :P Ogrod, groch, wisnie i maliny - czyli ero- romantyczny 'wypad za miasto' hahaha :D Pogadalismy, polachalismy sie, eh... fajnie bylo :P Pozniej gg, rozmowa - powiedzmy interesujaca rozmowa, jedna z nielicznych takich rozmow, wszystko jasne, chyba...
2. poniedziałek: 'Dirty Dancing II' - w sumie fajny film, nie lubie melodramatow, ale to chyba nie byl melodramat.. :] Polubilem taniec, heheheh, zwlaszcza taki 'bliski' :] Nie bylem jakos podekscytowany tym filmem, natomiast moja towarzyszka ogladania [wiadomo kto :P] byla wprost zachwycona [tancerzem najbardziej...], ehh te kobitki... :]
3. wtorek: hahahahahahahahaha - zakupy wyjazdowe, a potem?? - :DDDDD Romantyczny nastroj mojego pokoju, Myslovitz,  gra 'Monopoly', zdjecia mojej mamy, moje wyro [!!], serek jakis na kanapkach i herbata rozpuszczalna... Mhmmhhmh miodzio, oby wiecej takich spotkan, potem nastrojowo-romantyczna rozmowa pod Piastow 25, szkoda ze takie piekne chwile tak szybko mijaja... Ale potem?? - 'picie do monitora' :DDDD Hahaha, mialem chate wolna, piwnice wypchana winkiem, wiec?? - :D jakzebym mogl odmowic sobie skosztowania zlocistobarwnego napoju - poszly 2 szybkie butelki i napieprzanie brzucha :D Pilem do monitora, sluchalem mp3-ojek Virgin, nawijalem na gadulcu, mielilem na www.kurnik.pl w tysiaca i tak minal i wtorkowy wieczor :D Kurde, nienawidze ZA slodkeigo wina - muli i rzygac sie chce masakrycznie, hehe: "tylko gulnij tam moje zdrowie :)" - Robercik do mnie na gg; "Twoje zdrowie" - odpisalem mu lykajac zawartosc kieliszka :DDD Jak to ja powiedizalem do Delfi - "To juz druga buletka idzie, pierwsza byla za Twoje zdrowie, druga za wszystko inne"; "Nie musisz tyle za mnie pic ;]" - :DDDD hahaha!! :D
4. sroda: 'ojojoj, moj brzuch, moja glowka zdeczka... nigdzie nie wstaje!' - moje mysli po przebudzeniu sie dzisiaj, a byla 7.43 [!!] :/ Wstalem, pocwiczylem, spakowalem reszte rzeczy do wyjazdu, ogladnalem Copa America a potem rura na hale - meczyk, a potem?? - pranie skarpetek [!!] :/ i czwarte z kolei spotkanie z Delfi... ahhh, ostrzegam! - to bedize dlugi opis wydarzen :]]] - 'Miales byc o 16.00 a jest...' '...jest za 7 szesnasta...' - hehe, to musial byc piekny dzien :D A potem co?? - no jak to co, wypad nie wiadomo gdzie, ale po krotkim namysle: kierunek - moj ogrod! :D Co tam sie dzialo - masowe zrywanie grochu, obrzucanie sie trawa i ero- romantyczne rozmowy Jarka i Ilonki... :D Pozniej zabawilem sie w prezentero-anatoma, '... a wszystko to tworzy bardzo efektowna i zgrabna kompozycje, ktorej bardzo trudno sie oprzec...' - haha :D Aaaa! Musze powiedziec, ze powinno stosowac sie na wysoka skale noszenie kwiatow we wlosach, bo, kurde bo to prezenuje sie bardzo efektownie... :D I pomyslec ze ten kwiatek byl moim wynagrodzeniem za litry potu wylanego podczas mozolnego zbierania grochu dla wybrednej i pazernej malej osoby :] Nie moglismy zapomniec o stalym fragmencie gry: o wisniach !! :D Nie martw sie Delfi, ta plamka sie zmyje, hyhyh :P Bylo fajnie, bylo bardzo fajnie, potem zaliczylismy Jej ogrod, kilka malin, troche agrestu, milion rozmow na rozniste tematy z czego 90 % o s...e :D No ba, nie bede Wam przeciez mowil o czym rozmawiamy, heheh, byscie sie jeszcze wystraszyli i co? :P Heh, niestety, i dzisiejsze spotkanie minelo jakby reka odjal... 'Napisz mi sms-a...' 'I will...' - i to by bylo na tyle. Wracajac z Piastow zadzwonila komorka - brat dzwoni od babci: 'No cze Jarek, mama chciala zebys zadzwonil do nas jak bedziesz w domu... ok? a w ogole gdzie Ty teraz jestes??' - monolog brata; 'A jestem miedzy Piastow a OKW, nom zadzownie, na razie!' - hehe fast talking :D W domu - miedzy kuchnia, lazienka a swoim pokojem... Woda w wannie, ludzie na gg podlaczaja sie, kotlety niedosmazone i zimne na kolacje, komorka podlaczona do ladowarki i Jarek w bokserkach lata po domu, nie wiedziac od czego zaczac... :] Heheh, no ale ogarnalem wszystko i zabralem sie za ta notke, po prostu zostalem zmuszony, nie Delfi ??!! :] No ale to wszystko, przebieg moich milych szczesliwych dni, kiedy to mialem wolna chate i mase pomyslow na spedzenie wolnego czasu, eh !! :]

No i zaraz jade nad morze, o 00.15 mam pociag pospieszny z Leszna bezposrednio do Leby, o 10.00 rano 15.07.2004, jak wsyzstko sie uda, bede sie byczyl na wyrze w moim pokoju, moze jakies towarzystwo ciekawe sie znajdzie, zakupi napoje [hehehe] i beidze gut... !! :D Albo bede sie wylegiwal na plazy polykajac wzrokiem piekne dziewczyny, albo bede siedzial w polarze w domku i gral z Pawlem w 1000 dobieranego!! :D A propos... musze karty wziac, bo zapomne, no!! Musze konczyc ludzie, milych wakacji. Bedzie zajebiscie!! Za tydzien obszerna relacja z Leby!! ---> =*

*hades* : :
lip 02 2004 No i pierwszy raz oblany, ale...
Komentarze: 4

... ale i tak jestem zadowolony. Moze na wstepie powiem o co sie rozchodzi: a rozchodzi sie o moj examin na prawo jazdy :P Oblal mnie na zatoczce - spoko, ale kurde koles to zryty maxymalnie, jezeli tacy sa wszyscy to porazka - nigdy nie zdam :] Po kolei.

6.30  -> pobudka! :/ mama do pracy wychodzila i zbudzila mnie zebym nie zaspal, krotka poranna rozmowa i poleciala zarabiac :]
6.40 - 7.10  -> sniadanie, poranna toaleta i te pierdoly [zero stresu] :]
7.15 - 7.50  -> buszowanie w necie dla rozluznienia [zero stresu] :]
8.00  -> probny examin na kompie [zero bledow i zero stresu] :]
8.10  -> wyjscie do kumpla, z ktorym pojechalem na examin [zero stresu] :]
8.45  -> autobus do Leszna i polgodzinna rozmowa o examinie [lach] :]
9.20 - 9.45  -> lazenie po Lesznie a raczej droga do Osrodka Egzaminowania [co raz wiekszy stresior] :]
9.50 - 10.00  -> "Boze, przeciez ja nie zdam... wracamy do Gory!! Idziemy stad" [hahaha] :D
10.00  -> testy!! - powiem krotko: iles tam lat mam kompa a balem sie glupiej prostackiej klawiaturki... - BEZBLEDNIE!
10.20  -> krotkotrwala radosc - w sumie zdanie testow to byl priorytet, wiec zadanie wykonane: well done! :]
10.30  -> zbiorka w sami examinacyjnej - koles juz wtedy wydal mi zryty... eh :]
10.35  -> losowanie zestawu: zestaw "5" - zatoczka i gorka! ["jeah, nie jest zle" - mialem dobry humor] :D
10.45  -> wyjscie na plac manewrowy i lookanie na jazdy innych "szczesciarzy" :]
10.50  - 11.15  -> dwie pierwsze dzewczyny z mojej grupy - oblane ["noz kurde, jak one TAKL jezdza, to ja mam examin juz zdany!! - sobie myslalem, ale mialem podstawy - jezdzily beznadziejnie!
11.20  -> drugi [po mnie :P ] chlopak w grupie - jako jedyny do tej ory zdal, byl on przee mna w kolejce - udalo mu sie
11.25  -> ... ja - moja kolej! podszedlem spokojnie, bez nerwacji, wsiadlem do samochodu i przygotowalem sie do jazdy...
podalem mu swoj dowod osobisty, chcialem ruszyc i... [koles juz mnie oblookal chamsko i "Bo zaraz wysiadziemy!!"] - a chodzilo o to ze nie wylaczylem hamulca recznego... eh! Wjechalem na pas i kazal mi jechac po luku - udalo mi sie, zaparkowalem chyba [??] dobrze, chcoaz kumpel mi potem powiedzial ze 80 cm za daleko od linii stanalem [dopuszczalne 40 cm] :] Wyjechalem z tego pasa i pojechalem na zatoczke [w miedzyczasie cos tam burknal do mnie, ja nie zrozumialem i poprosilem zeby powtorzyl - jak mnie nie zjechal i oblookal chamsko, masakra... Ustawilem sie do zatoczki, migacz i... no i skrecam - wyladowalem na krawezniku... :/ Drugi raz poprawialem i... przednie kolo wystawalo za linie... Juz wtedy widzialem, jak sie ustawilem i spogladnalem na lusterka, ze zel stoje. Koles do mnie podszedl, wytlumaczyl blad a ja: "Czyli koniec." "Koniec" -  odpowiedzial spokojnie, wsiadl do samochodu i nakazal zaparkowac samochod na parkingu. Tak zrobilem i wysiadlem z samochodu... to byl najwiekszy blad tego dnia... :] Kazal mi wrocic, zbesztal mnie i wypisal jakis swistek, oddal dowod i poszedlem! :] Ale nerwa na kolesia mialem, ze nieporozumienie!! Blad bledem, spapralem robote i to nawet w niezlym stylu :] Moze stresior, moze obecnosc tego, ekhem, "examinatora", albo w ogole stawka :] Ale koles mnie wyprowadzil z rownowagi, cham i prostak :] "Tylko nie placz!!" :]]] - kumpel do mnie, ktory widzial mnie w oknie, jak oblewalem! Poszeldem zaplacic za nastepny examin na placu. Z tym to tez byl niezly lach, bo kasjerka analfabetka zle wpsiala moje nazwiksko [!!] i potem byl problem bo poszeldem do okienka, przy ktorym ustala sie termin nastepnej jazdy - ona do mnie - to niech pan idize do kasy i to poprawi - kolejka ze szlag czlowieka trafia a Jarek czeka i czeka. No juz, kasjerka mnie zbesztala, ze to od razu sie pomyslki stwierdza, a nie!! Podszedlem drugi raz do tego drugiego okienka i grzecznie aczkolwiek nabuzowany zdeczka pytam: "A jest jaki wczesniejszy termin??" A ona do mnie: "Prosze informacje sobie przeczytac na okienku. Ja bez wajchy, spytalem o co chodzi, ona powtorzyla i: "Informujemy, ze podawane terminy sa najwczesniejsze." I jak tu czlowiek spokojny ma byc??!! :/ No i luzno - poszlismy na autobus o mielismy o [tak myslelismy] 12.30. Pokurwilismy sobie zdeczka, ja zadwzonilem do rodzicom z "wesola" nowina, on se przypomnial jak go oblewali 2x i w takiej atmosferze czarnego huorku dotarlismy na dworzec PKS, kupilem paczka, koperte i Coca Cole :] Po 13 jakos bylem w Górze - wykonczony, zmeczony. O 18.30 poszlismy na browara. - moj exam !! 27.07.2004 - poprawka !! :D
23.00  -> po meczu spac!! [lach i zero stresiora] :D

To bylby caly moj examin. Dodam tylko, ze bylem przygotowany do placu bardzo dobrze!! Zatoczke to ze swoim instruktorem robilem perfekcyjnie, wychodzilo mi zawsze, a na egzaminie?? - ehh :] Dobra dosyc, tylko szkoda kasy - 74 zl., czasu, bo to jednak wakacje, chcialoby sie gdzie wyjechac albo cos, a tu exam, no i skzoda... szkoda babci... [!!], ale na serio, bo dzien przed, w srode, bylem odziewdzic dziadkow i babcia mowi: "A to bedize treba sie pomodlic, zeby Jarus zdal" !! - a Jarus oblal... :] Hehehe, no coz, tak bywa, wazne ze testy zaliczone, bo siedialem nad nimi od poczatku wakacji, nie moglem na dwor wyjsc, bo gdybym nie zdal, to tatus by mnie do domu nie wpuscil... :] Nie no zart, ale wtedy balbym sie w lustro spojrzec :] A tak to tylko jazda zostala, wiec luzno.

Moze wspomne w kilku zdaniach o zakonczeniu roku szkolnego. Nie nie nie!! Chodzi mi o impreze !! :D 18stka u Miecha - po prostu zajebista impreza, najlepsza z odtychczasowych, mimo tego, ze caly czas byl z nami tata Michala, ale wcale nam to nie przeszkadzalo. Alkohol, znajome mordy, zajebista muza [techno i ... disco polo] po prostu rzadzily :D Muza po prostu byla zajebista - czesto puszczane wolne utworki "zblizaly" uczestnikow imprezki, a szybkie i zwawe numery [ O - Zone: "Dragostea din tei" ...iii... "ma-ia-hii ma-ia-huu ma-ia-hoo ma-ia-haha !!!! :D] po prostu nakrecaly dzamprezke. Masakra, hahaha, ale i tak bajlepsze bylo jak razem z dwoma kumplami weszlismy na stol i... [??] STRIPTIZ !!! hahahahah, ale seryjnie !! :D Ceimno bylo, ale lach lecial ostry, zdjecia to po prsotu boskie wyszly niektore :D Po imprezce - tak po 2 poszlismy na Amfi !! Hahaha, kumpel wzial pol litra i Carlsberga i szly sztafetki :] Zem sie dowalil, hehe ale mimo to doszedlem do domciu !! :D O 4.05 wyladawalismy na przestanku autobusowym na Glogowskiej w celu pozegnania naszego kolegi [Biegala - dales rade Michal !!]. Siedzialo takich 3 na przestanku, bez wajchy i czasem ktorys cos burknal, poczekalimsy do 4.15 - niestety autobus nie przyjechal i pozostal jedyny ratuenk dla Michala - obywatela Wasosza - trza bylo isc na dworzec !! :D Odprowadzilismy go do polowy dorgi, wytlumacyzlismy jak z Sezama dojsc na PKS... Z Robsonem probowalismy ale chyba nie zakumal... :] Chyba jakos dotarl, ale ponoc zasnal tam [a mial po brata zadzownic zeby go odebral] i pojechal porannym autobusem - poezja !! :D A my z Rovercikim podziwialismy OKW nad ranem, sluchalismy ptaszkow i wspominalismy najlepsza dzampe w tym roku !! :D Miedzy 4.30 a 5.00 bylem w domu - nie pamietam :D Na drugi dzien lekki kacyk i bolacy brzuch - hahaha :D !! To byloby na tyle, znowu dluga notka mi wyszla, ale coz !! Koncze, bo i tak wszystkiego bym nie dal rady opisac!! C'ya ludzie, 3majta sie ... :] ---> =*

*hades* : :