Najnowsze wpisy, strona 2


wrz 02 2005 Wakacyjna.
Komentarze: 3

W sumie to mialo tutaj byc cos w rodzaju poematu, liryku etc, ale ze takowe pisze tylko na goraco po szczegolnym wydarzeniu, wiec bedzie tylko takie male stwierdzenie: jestem caly i zyje.

Ciesze sie, ze poznalem nieznana dotychczas przeze mnie czesc mojej rodziny.

I to wcale nie jest prawda, ze z rodzina dobrze wychodzi sie wylacznie na zdjeciach. Banalna glupota.

*hades* : :
sie 27 2005 Bez tytułu
Komentarze: 2

Lezal na lodzie, opierajac glowe na wyciagnietej rece, ktorej juz nie czul. Choc ciazyly mu powieki walczyl z pragnieniem zamkniecia oczu. Z tej pozycji patrzyl na dziwne przekrzywione obrazy swojego zycia - morze i lod. Byly  odpowiednim tlem dla zakonczenia dnia, w ktorym nic nie bylo takie, na jakie wygladalo.

Na plywajacej lodowej tratwie panowala niesamowita cisza. Im bardziej oddalal sie od lodowca, tym slabszy stawal sie wiatr. Slyszal, jak cichnie jego cialo. Majac na uszach obcisly kaptur, slyszal wyraznie wlasny oddech. Stawal sie coraz wolniejszy... coraz plytszy. Cialo juz nie walczylo z wrazeniem sciskania, ktore towarzyszylo przyplywowi krwi, uciekajacej jak zaloga z tonacego okretu z konczyn do narzadow wewnetrznych w ostatnim rozpaczliwym wysilku utrzymania go w stanie przytomnosci.

Wiedzial to. Bitwa przegrana.

Co dziwne, nie czul bolu. Ten etap mial juz za soba. Teraz opadlo go oczucie, ze zostal nadmuchany jak ponton. Byl odretwialy. Gdy zaczal zanikac pierwszy z odruchow bezwarunkowych - mruganie - przestal wyraznie widziec. Ciecz wodnista, ktora krazy miedzy rogowka a soczewkami, co chwile zamarzala, Spojrzal w kierunku lodowca, teraz niewyraznej linii w mglistej poswiacie ksiezyca.

Czul, ze w glebi duszy godzi sie z przegrana. Balansujac na granicy obecnosci i nieobecnosci, patrzyl na dalekie fale oceanu. Wokol niedgo gwizdal wiatr.

Wtedy zaczely sie halucynacje. Dziwne, w ostatnich sekundach przed utrata przswiadomosci nie majaczyl o ratunku. Nie majaczyl o cieple i bezpieczenstwie. Jego ostatnie urojenia byly koszmarne.

Kolos wylonil sie z wody obok gory lodowej, przebijajac powierzchnie ze zlowieszczym sykiem. Przybyl niczym jakis mityczny potwor morski, sliski, czarny i niezwykle grozny, otoczony wiencem piany.

Zmusil sie, zeby zamrugac. Obraz troche pojasnial. Bestia byla blisko, walila w lod niczym wielki rekin w lodke. Pietrzyla sie przed nim, masywna, lsniaca i ociekajaca woda.

Gdy oczy odmowily posluszenstwa, pozostaly tylko dzwieki. Zgrzyt metalu o metal. Zeby wzdrygajace sie w lod. Coraz blizej. Szmer wleczonego ciala.

Poczul, ze zostal brutalnie podniesiony.

A potem zapadla ciemnosc.  

*hades* : :
sie 22 2005 Smierdzace stopy i imaginacje.
Komentarze: 5

Nie, nie zeby smierdzace stopy byly meritum tego, co zamierzam wam przekazac w tej notce. W sumie to nie mam zielonego pojecia co Wam tu napisac. O, wiem, powiem Wam na ten przyklad, ze jestem pod wrazeniem literackich umiejetenosci Michala Sz. I tutaj prosze o respect dla tego niepozornie wygladajacego pana w dlugich wlosach i beznadziejnym wygladzie twarzy. No, albo tez Was poinfromuje o tym, ze Wroclaw to niewatpliwie miasto przyszlosciowe, ale niestety, nie dla mnie. Dzisiaj oto oficjalnie zrezygnowalem ze studiowania w tym rozkopanym na dzien dzisiejszy miescie. Nie rozkopany jest natomiast Poznan, ktory bedzie miastem mojej nauki i studenckiego zycia. I'm really looking forward to living there, ale wszystko w swoim timie, jeszcze musze sie nacieszyc tym co mam tutaj - hehe, jak to sarkastycznie brzmi. Tutaj czyli rzecz oczywista w Gorze. Bo co ja tutaj mam? Ano mam familie, ano mam Delfina. W sumie to wsio. Qr, mialem cos napisac i wylecialo mi to z glowy, nosz qr. Nie lubie takiego czegos. A pamietam dobrze, ze to byla bardzo interesujace sprawa, nevermind, forget it.

C, only grade C. Wchodze do domu po wizycie u wiadomo kogo, a tu od progu na szyje wiesza mi sie moja rodzicielka z dzwiecznie brzmiacym okrzykiem na ustach: "Gratuluje!" - Hm. - pomyslalem, bo w sumie to spodziewalem sie wynikow na dniach, ale w owej chwili wypadly mi one z glowy. Rzecz prosta do wydedukowania - od razu poszukalem wzrokiem koperty z wynikami, po dluzszej chwili obserwacji wlasnego pokoju wypatrzylem ja na biurku i... i konfuzyjna sytuacja. Liczylem na B, szczytem marzen byla grade A, a tu confusing C. No dobra, mam chora ambicje, ale starania o Advance powinienem wlozyc miedzy bajki. Ale niestety, tych w mojej bibliotece brak. Obfitosc natomiast zauwazalna jest w ksiazkach typu: "Tablice chemiczne", "Analiza matematyczna" itp., czy chociazby zakupiony dzisiaj we Wroclawiu obrszerny podrecznik "Chemia organiczna", ktore za zapalczywoscia i zachlannoscia godna siebie samego gromadze na polkach swego regalu. Nic innego tylko: "Good luck, Jarku kochany!",  No, ale dam rade, bo co mam nie dac.

Ja wiem, ja to doskonale wiem, ze alkohol w moim wieku jest wskazany mniej wiecej tyle co sex, ale piwo to ja naprawde lubie. - Cicho Michal, wiem, ze wisze Ci 2 browareczki, ale odpieprz sie ode mnie, bo i tak wyjde na czysto. To taka dygresja w kierunku wyzej wymienogego wieszcza mlodziezowego. Dawno nie uzywalem tej uzywki (swiadoma gra slow!), bo nie bylo zbytnio okazji, ale dzisiaj to postawila mnie na nogi, co bylo wskazane w mojej sytuacji. Nuta dekadencji.

Wasza inteligencja, ktora jak mniemam jest wyzsza od mojej, pozwala Wam zapewne doszukiwac sie owych smierdzacych stop wymienionych na poczatku. Smierdza mi niemilosierrnie od jakichs 3 dlugich godzin i jakos nie mam zamiaru ich myc. Powod? Banalny. Nie chce mi sie - rzecz oczywista. Watpie, zebym je dzisiaj umyl. Czemu nie? Tak dla jaj, zeby zbadac czy mozna stracic wech, a jesli tak, to po jakim czasie. W koncu przyszly chemik, ktorym zamirzam kiedys zostac, musi doszukiwac sie doswiadczen wokol siebie, musi widziec to, czego nie potrafia dostrzec tacy prosci i niebanalni ludize jak Wy. A moje oczy, moja wyobraznia dzialaja i potrafia widziec wiele (biedny Delfin). To kolejna dygresja, na ktora nie musicie zwracac uwagi. Ide czytac. Zartowalem. Wlasnie wlaczam cm'a i gram dopoki, dopoty nie strace wechu. Narka. 

*hades* : :
sie 08 2005 Kurzajko-brodawka.
Komentarze: 4

Slucham R.E.M i U2, ktore zawladnely ostatnio moimi doznaniami sluchowymi. Poza tym mam kurzajko-browadke, ktora probuje usilnie zwalczac od ponad kilku lat - taki maly szczegolik na moim indexie. No a ostatnimi dniami to szczerze sie nudze, bo sprawy zwiazane z jarkowymi studiami uwazam za pomyslnie ukonczone, zwienczone, mam nadzieje, trafna decyzja. Poznan. UAM. Wydzial Chemii. Tegoroczne, ze sie tak wyraze, 'wakacje' postanowilem spedzic w rodzinnej Gorze i nawet mi to zbytnio nie przeszkadza, ba, nawet mi sie podoba. Ano, bedzie jakos ponad tydzien jak zakonczylem swoista przygode zwana 'praca fizyczna'. Bo nie wiecie, bo niby skad, pracowalem, tak poetycko mowiac, w dziwniebrzmiacym charakterze 'pomoc przy obsludze rejonu PP CUP Gora', czyli kolokwialnie i prostacko sie wyrazajac - robilem na poczcie jako listonosz. To tak gwoli wyjasniena dla tych, ktorzy mysla troszeczke wolniej niz na przyklad ja, ale na tym zakonczmy rozwazania nad tym ironicznym tematem pt.: jarek&praca. No, jak juz wyzej zdazylem nadmienic [ponownie trudne wyrazenie], no wiec jak zdazylem wyzej nadmienic - siedze w domu na dupie, slucham muzyki i ucze sie matematyki, ze se tak zarymuje troszke. No i nie wazne jak ironicznie i absurdalnie to zabrzmi: ja naprawde w polowie sierpnia, zamiast wygrzewac moje i tak juz brazowe cialo na plazy, ucze sie matematki. Od podstaw. Znaczy sie od tych wyzszych podstaw. Nie rozumiecie? Jasne, ze nie, no wiec moze inaczej - bo ja jako utalentowalny i wybitnie zdolny mlody i przystojny czlowiek jako takie podstawy matematki mam, bo nie chwalac sie, zawsze ow nauka nalezala do moich ulubionych. No, a na ta chwile to probuje ulatwic sobie zycie na studiach, bo [niestety?] matma jest jakby jednym z przedmiotow prowadzacych na moim kierunku. Ja nie wiem czy mam sie z tego powodu smiac, czy tez plakac, dlatego teraz wole troche ruszyc dupsko i cos porobic. A tak gwoli wyjasnienia to nie myslcie, ze zapier*****  i orze w tych podrecznikach jak nie wiadomo kto. Po prostu - relaxacja, bo rower zepsuty, a ludzie od grania w noge powyjezdzali i nie ma z kim grac, co niezbyt napawa mnie optymizmem. No, BTW, teraz leci 'Losing my religion' - jakze adekwatny tytul do mojej sytuacji. Ah. No, a zaraz to pewnie puszcze 'Stuck in a moment' wiadomej grupy rockowej, ktore rowniez mozemy odniesc do mojej persony, bo czyz nie tkwie od kilku dni w domu i, ze sie tak poetycko wyraze, gowno robie? Nastepnym ewentualnym songiem moze byc 'Pride' YouTwo. Jak powszechnie wiadomo angielskie pride to polska duma, ktora oczywiscie kieruje pod swoim adresem z wiadomych przyczyn. Aaa, nie macie pojecia o czym mowie? No to was kur**, za przeproszeniem, poinformuje. Jestem dumny z siebie, ze wykrzesalem z siebie tyle energii i, zwlaszcza!, ochoty, zeby owa notke stworzyc. No. Tera z nastapi optymistyczne 'ok', ktore wbrew pozorom mozemy odczytac na bardzo wiele sposobow, ktore moze byc uzyte w wielku konfuzyjnych sytuacjach zdaniowych. No. Teraz bedzie romantyczne 'oh', ktore Bog wie co znaczy. A na koniec bedzie coolowskie 'nara', ktore jest przykladem mlodziezowego skracania wszystkiego co sie da. Ooo, na pasku zadan widze '7. REM - Leaving New York       4:49', co oznacza mniej wiecej to, ze moj WinAmp odtawarza ten niewatpliwy przeboj w/w grupy, a czy moge sobie wyobrazic lepszy moment, by zakonczyc te watplwie ciekawa notke. Of kors I don't, wiec nara.    

*hades* : :
cze 12 2005 Bez tytułu
Komentarze: 5

boje sie nocy, kiedy trzeba zasnac,
kiedy zlosc, kiedy placze...
nienawidze tego leku,
gdy zamykam oczy, gdy otwieram umysl...

boje sie jutra
a sny doporowadzaja do obledu...

czasami odplywam tam, gdzie ciemnosc
i jasny tunel - szkoda, ze beznadziejny,
wczorajszy pociag do nikad,
a dzisiaj - zal, ze ten sam scenariusz...

moje jutro skamle,
moje koszmary zyja...

*hades* : :