Archiwum 11 marca 2004


mar 11 2004 [Nie]-Maly kryzys uczuc...
Komentarze: 10

Niestety, tego sie wlasnie obawialem... =/ To juz chyba koniec tego wszystkiego, trzeba wstac i zaczac nowe zycie, bo dalsze wspominanie nie ma najmniejszego sensu... Czy szkoda?? Nie wiem, chyba tak, na pewno cos sie skonczylo, cos bardzo waznego, cos o czym myslalem i na czym sie koncentrowalem przez ten caly rok. Moze wyolbrzymialem pewne sprawy, moze za bardzo chcialem, ale moze to byla moja zyciowa proba, dzieki ktorej poznalem co to bol, wyczekiwanie, sprawdzilem samego siebie... Zbyt dlugo sie ludzilem, zbyt dlugo sie oszukiwalem i probowalem. Brakowalo w tym logiki, w ogole zarzucaliscie mi to - mowiliscie "Ogarnij sie w koncu, przyjrzyj na oczy!!!" No i wlasnie teraz spelniam Wasze prosby - zaczynam od nowa. Moze troche wbrew sobie, moze nawet po miesiacu bede tego bardzo zalowal, ale inaczej nie moglem postapic... Nie moglem dalej sie oszukiwac, spedzac kolejnych wieczorow na dolowaniu sie i wspominaniu tamtych chwil, ktorych na pewno nie zapomne... Juz teraz, gdy pisze te slowa, pamietam te spacery, wspolne wyglupy, wspolne wakacje, wspolne dolowania sie - jest co wspominac, bede tesknil - niewatpliwie, ale... To juz jest koniec mojej wedrowki w nieznane, koniec tulaczki po kamieniach i cierniach, chce odzyc i narodzic sie na nowo, chce kochac...

"...Runaway with my heart,

Runaway with my hope,

Runaway with my love...

        ...I'll go wherever you'll go..."

                                                                                      [The Calling: "Wherever You'll go"]

Pamietaj, ja bede, ja bede czuwal... Przyjazn nigdy nie ginie, nigdy nie przemija.... Pamietaj...

*hades* : :