Archiwum 17 stycznia 2004


sty 17 2004 Koncert poetycki - w zasadzie caly moj weekend......
Komentarze: 6

I po weekendzie, bo czy mozna nazwac normalnym dniem niedziele, kiedy trzeba isc do kosciola, pozniej ogladac Malysza, by zobaczyc na zegarze 16, czyli godzine, o ktorej mozna tylko zasiasc do biurka i zaczac sie uczyc... =/ Nie lubie niedziel, fakt - nie idzie sie do szkoly [wow... heh], a zreszta... Czym jest dla Was poezja?? Tak, poezja - kilka slow, ktore sie rymuja i maja niby oznaczac wyrazanie emocji i uczuc. Dla nas - ludzi "normalnych" [moze inaczej - w pelni sprawnych i zdrowych] pisanie wierszy to zabawa, no moze dla niektorych to cale zycie, czasami ludzie poswiecaja sie poezji wszystko - czytaja, pisza, chodza na koncerty poetyckie. Przed chwila napisalem "ludzi w pelni sprawnych i zdrowych" - nie napisalem tego przz przypadek... Otoz w takim koncercie poetyckim ja mialem okazje wziac udzial, i nie byloby w tym nic dziwnego, gdyby jego bohaterka nie byla osoba niepelnosprawna... Tak =/ Heh, ta osoba, dorosla kobieta, ktora pewnie wiele przezyla [niewatpliwie], siedziala na wozku na honorowym miejscu przy stole i.... cieszyla sie, cieszyla sie i smiala, podczas gdy moi koledzy i kolezanki recytowali z uczucciem Jej wiersze.... Niesamowite, lecz jednak bylo cos w tym dziwnego... Kilka Jej utworow naprawde mnie poruszylo, Ona - osoba dotknita kalectwem - przelala swoj bol na papier, a ja - chlopaczyna niepozorny, wraz z kolega, moglem Jej w tym pomoc [ten tomik Jej wierszy to nasza robota Pawel, nie=D].... Heh, zarty zartami, ale czy to nie jest wielki zbieg okolicznosci?? A to wszystko zasluga takiego pana, magistra imieniem Maciej Kostyk - kurde, ten facet jest niemozliwy, on robi takie rzeczy, ze az czsami mnie zaskakuje... Chyba mam szcescie, ze na niego trafilem, gdyby nie on, to moje wiersze [tak, moje!!] nie ujrzalyby swiatla dziennwgo, to dizeki niemu moje, i nie tylko moje znalazly sie w tomiku wierszy uczniow LO, heh.... Czasem mam go dosc, denerwuje mnie, ale to widocznie spoko facet, nie raz mu podpadlem, byla taka sytuacja na wycieczce, ktory oboje [i moj wych - M. Kostyk] chcielibysmy zapomniec jak najszybciej.... Ehh... Ten koles ma zapal, i ja chyba moge sie cieszyc, ze mnie "wykorzystuje"... Maciek - spoko kolo z Ciebie!! ;]

Poezja... Mase ludzi - mlodych, starych, nastolatnich i bachorowych ;], ja tworzy... Ale co to w ogole znaczy poezja?? Ja zaczlaem pisac w Walentynki, heh - romantyczne, nie??. W Walentynki 2003 roku - moj pierwszy wiersz, napisany na biurku w pokoju brata, na kartce od bloku, taki prostacki wiersz o milosci... Wiersz, ktory dalem... ehh... Wiem - banalne, przeciez wszstkie wiersze sa o milosci, o egzystencji, o zyciu, o smierci, o kochaniu i przyjazni - baanlne sprawy.... Pozniej nadszedl natrudniejszy okres w moim 17-letnim zyciu.... Marzec 2003 [sory...=/, ten ktos kto oto bedize czytal, wie o co chodzi]. Ciezko mi wtedy bylo, czulem sie sam, czulem sie, ze kogos zawiodlem, ze zawiodlem samego siebie.... Nie zapomne poranka 4 marca....  Nie chcialem sie obudzic, wtedy wlasnie wiersze mi pomogly, tych kilka slow - najprostszych, pomogly mi.... Pisalem je o 24, gdy w pokoju swiecila lampka, a mama krzatala sie i prosila zebym szedl juz spac... Nie sluchalem jej, nie potrafilem sluchac - pisalem, oddawalem siebie poprzez te pisanie.... Szereg wierszy o smierci na zawsze beda mi przypominac marzec 2003.... Ten okres to takze poczatek moich niekonczacych sie dolow, zawiasow... Kiedy serce bije mocno, rozum malo kiedy ma sile pracowac - czyli szereg utworow o milosci, o Tej jedynej, o miloci nieszczesliwej, beznadziejnej i oplakanej, o milosci zalosnej... Te wiersze to ja, moze nie sa one jakies fascybujace, to tylko slowa, ktore sa moje, to krzyk moich mysli i uczuc, ktorych nigdy nie zapomne... Koncowka wakacji - okres, ktory chce wymazac z pamieci, takze ma odbicie w mojej tworczosci, nie wiem, i tak sporo ludiz te wiersze czytalo, nie wiem czemu... Dla mnie poezja to... hmmm? No wlasnie, nie wiem, moze to glosy mego serca, moze to to, co czuje, o czym chce myslec, moze to moje marzenia, ktore spelniaja sie tylko w wierszach.... To chyba jest dla mnie poezja... Dzisiaj, kiedy sluchalem wierszy tej pani, oosby, ktora... hmm, ktorej los nie oszczedzil, ktora wiele przecierpiala, poczulem, ze poezja to dla Niej wszystko, pisala o rodzicach, rodzenstwie, o przyjaciolach... Plakala w tych wierszach, rozmawiala z Bogiem, rozmawiala z wlasnym "Ja", "bila" sie z wlasnycm niepsrawiedliwym losem... Mimo tych krzywd wyrzadzonych przez zycie, cieszyla sie, smiala sie, gdy ba Nia spogladalem, poczulem dreszcze na plecach.... Moje problemy - problemy 17-letniego chlopaka z burza hormonow, wydaly sie takie malutkie, ze prawie niewidoczne.... Heh... Tylko ze te nawet niewidoczne problemy potrafia czasem dobic czlowieka....

Powiedzmy, ze na tym zakoncze te wywody, moze macie inne zdanie nt poezji, spoko, ale dla mnie osobiscie jest czym... fajnym ;] [ale tak szczerze to za czytaniem poezji nie przepadam] heh... Tak wiec koniec na tym, piszcie wiersze, piszcie piosenki, ksiazki, felietony esseje, bo dzieki nim, ktos bedize mogl Was lepiej poznac, a moze wtedy rowniez Wy poznacie lepiej siebie... Bo ja poznalem....

*hades* : :