lut 28 2004

Wykonczony, cos nie tak z reka czyli 3.5h...


Komentarze: 5

Nom, w sumie caly ten tydzien stal pod znakiem footballu, co mnie of kors bardzo ucieszylo =D Nom, wtorek, sroda, czwartek ---> mecz w TV - Champions Leaugue, UEFA Cup, tyle, ze cioty z Groclinu dali takiej masakrzycznej dupy, ze az zal duspko sciska... =/ Niedosc, ze grali z przewaga jednego zawodnika ponad 3/4 meczu, caly czas atakowali, to i tak szmaty przegraly... [gol w 92 minucie...] Ehhh, tyle, ze moj kochany Real nie gral we wtorek lepiej... TYLKO, podkreslam TYLKO zremisowali ze szmatami Bayernu, tyle dobrego, ze grali w Monachium... Ufff, na Santiago Bernabeu nie bedzie dwoch zdan... =D Ok, sroda - druga polowe meczu Porto - MU przespalem, no co, nie dalem rady, spac mi sie chcialo, heheh... =P Hmmm, tyle o meczach, bo widze twarz Delfi, ktora pewnie wychodzi z siebie, ale to sie wytnie =D Bueheh.... Ekhm, to moze teraz o MOICH boiskowych wyczynach czyli sobota na hali!!! =D Ale powoli, najpierw piatek - sprawdzian z chemii z jednofunkcyjnych pochodnych weglowodoroww, cokolwiek to jest... =D Napisalem wszystko, fakt, ze przy oddawaniu pracy, spytalem sie pani Lach o przebieg pewnej reakcji, a ona po prostu podala mi produkty i wspolczynniki tej reakcji czyli po prostu na chlopski rozum zrobila mi zadanie, jak ja kocham chemie [nie bylo tu zadnej ironii] heheh =]] Swoja droga to sprawdzian byl prostacko prosty, wszystkie reakcje z zeszytu, male sciagi [czyt. trudniejze reakcje napisane olowkiem na kartce, na ktorej pisalem sprawdzian] i 5 powinno byc, oby...=P Taaaak, a co sie robi w piatek?? =] Jasne!!! Gra sie w pilke na osiedlowych slumsach z bracholem i jego kumplem plackiem jak i moim niedocenionym, ze tak powiem przyjacielem - Michalkiem... =D Gralismy, dopoki sie nie sciemnilo, a pociemku co sie robi?? No jasne, ze sie odwiedza znajomych i idzie sie z nimi na spacer ulicami Gory [oh] =D Zeby bylo jasne, nie ZNAJOMYMI, tylko z przyjaciolka =P I nie mowie tu o tym, ze po drodze spotkalismy mase znajomych [czyt. kolezanek] =D Jak zwykle bylo fajnie, tylko jakos tak, jak zawsze to bywa..... Ehhh... No ok, i po piatku. Sobotaaaaa = halaaaaa!!! =] Umowilem sie w paitek na granie z kumplami na 12.30 i gralismy 1.5h. Wynik: 18:16, niestety nie dla mojej druzyny, ale ja swoje zrobilem - strzelilem, jako as pola karnego kilka bramek, ok. 10, nio i of kors wpuscilem kilka szmat, bo mi ise bronic nie chcialo =] Ehh, ale oczywiscie jak to inaczej moglo byc, musialem sie wykopyrtnac i cos se z reka zrobic, bo inaczej nie nazywalbym sie Jarek M. =P Zle upadlem na reke i mnie boli, ale zyje, do strzelania bramek niepotrzebne sa rece, no moze czasami =]]] Ale to nie konie, bron Boze, o 14.00 czyli dokladnie po zakonczeniu mojego pierwszego meczu, przyszli nowi gracze - moj brachol i jego ekipa i wczesniej umowilem sie grac z nimi =D Hyhyh, tyle ze w tym meczu nie bylo gry, bo na sepika stalem [czyt, nie podawalem i czekalem na podania] =] Strzelilem kolejne 10 bramek [moze wiecej, moze mniej] i bylem tak zmeczony, ze chyba w tym momencie nie mialbym ochoty nawet na sex... Ehh =]]]]] Zeby bylo smieszniej, to moj brachol w domu, zaczal mi wypominac, ze gram tak a nie inaczej, ze nie podaje i sie zastawiam dupa, buhahaha a mnie chlopak rozbawil... =]]] Nom, i pomyslec ze jeszcze do poludnia mialem dola: "...wszystko powraca niczym bumerang..." ehhh, niestety bywaja takie chwile i takie mysli kreuja sie w mojej glowce i przykre wspomnienia powracaja... Ehhh... =/ Ale juz sie nie przejmuje, zobaczymy co sie wydarzy... To bylby chyba koniec tej niecodziennej [czyt. normlanje notki] =]] Hmm, a moze macie ochote na jakis wiersz na koniec?? Tak?? To spox, prosze bardzo, ale optymistyczny?? Aha, wolicie smuty, nie ma sprawy, czytajcie i 3majcie sie cieplo ---> =* Oto wiersz:

"Koniec"

Zgasła ostatnia gwiazda

Na szarym pustym niebie

Pamiętasz, gdy mówiłaś „na zawsze”

To znikło...

Odeszło tam daleko, gdzie śpią wspomnienia

Ja wiem, ze one nie wrócą

Ja wiem, ze to koniec

Nie widziałaś cierpienia, nie widziałaś, gdy płacze

Pamiętasz Słońce, gwiazdy, radość...

One również odeszły wraz z Tobą

Teraz, gdy jesteś tam

Anioły szepczą Twoje imię

A moje? Moje pozostanie zapomniane jak wszystko...

Jak wspólne chwile

Jak moje uczucie..

No to by bylo na tyle, ide na kolacje...

*hades* : :
KiCiA-ZbUlWeRsOwAnA
29 lutego 2004, 15:45
kaisa*..co to ma znaczyć dwie wariatki..ja tam sie do wariatek nie zaliczam;]a ty nie mów o sobie w liczbie mnogiej;] Oj Jarek Jarek..tyto byś tylko o piłce i dobrze!!!! Chłop to chłop;]]] Wierszyk fajny maźneles;]Ale ci powiem;] że ja romantyczna to za bardzo nie jestem i nie lubie wierszy;] Wiem wiem..wiersz fajna rzecz..ale mnie to nie bierze;]]]No może czasem jak tam jakis naprawde wypasisty załapie;] albo w dołka wpadne;]Ale rzadko rzadko.. Pozdrawiam;]
misiek
28 lutego 2004, 22:58
Wiersz nie ma prawa być ostatni, tak jak nie ma takiego pojęcia jak "ostatni mecz w karierze", grać w futball można skończyć co najwyżej kończąc życie- bo to trwa wiecznie; jak się nie mylę futball i poezja (pisanie wierszaków( to twoje hobby (hehe moje też:P) no a bez takich bzdetów byłoby bardziej nudno po prostu; utwór nieoptymistyczny tak jak nasz kraj i dlatego prawdziwy (nie wiem właściwie czy się z tego cieszyć czy nie...)
28 lutego 2004, 21:33
eee chciałam napisać tylko jedno słowo - "ziew" bo za dużo trochę o tym footballu [;P],ale nie napiszę "ziew",bo mnie zatkało po wierszu
kaisa*
28 lutego 2004, 20:07
tak...jarus.pisz wiersze.warto. eh ty to tylko o nodze bys gadal albo o..=]]] noo tak sie spotkalo paru znajomych ehhee takie dwie wariatki:PP
hAdEs
28 lutego 2004, 19:54
dodam tylko, ze nie jest to moj ostatni wiersz!!

Dodaj komentarz