Imprezowy styczeń
Komentarze: 5
Kończymy styczeń 2005. Imprezowy styczeń. Sylwester 04/05 byl zupelnie inny niz poprzednie - heh, nigdy wczesniej nie swietowalem Nowego Roku w garniturze i to w dodatku w szkole! Bylo przyjemnie, inaczej - nawet spodobalo mi sie bycie waiterem, ale do czasu oczywiscie. Do momentu, w kotrym dostalem opieprz od kierowniczki za obijanie sie - % zrobily swoje, ale trzyamlem fason, zeby potem nie bylo. No i motyw rozdartych spodni tez byl interesujacy, a i zlamanego obcasa rowniez. Sylwester - czyz to nie jest najodpowiedniejszy moment, by poznac tesciow i jeszcze tych starszych tesciow, no i w dodatku pozyczyc buty od przyszlej tesciowej? Pewnie, ze jest. Dla otepialych - pisze skrotami myslowymi, bo dzis nie jest w w formie pisarskiej - kark mnie boli - nie wyspalem sie dobrze, a i jeszcze dywan musialem z InterMarche niesc. Wracajac do watku imprezy - bylo milo, nawet mi sie dobrze tanczylo i w ogole. Spilem sie. Napity waiter - zabawne. Ale niczego sobie nie mage zarzucic - staralem sie jak moglem, i nawet jesli to groteskowo zabrzmi - dalem rady. W nagrode wypilem z pozniejszym fotografem na mojej Studniowce, ale o tym za minut pare. Ogolnie rzecz biorac - Sylwester mily i warty zapamietania. Delfin tez dal rade :]
15 I tez bedzie godny zapamietania - Studniowka czyli 93 dni do matury. I nie jest to blad czy sprawdzanie inteligencji czytelnikow. Otoz, jako pierszy rocznik - slawetne pokolenie '86 - mielismy dwie studniowki. Tak wyszlo - widocznie moj syty rocznik obfitowal w dzieciaki - wyz demograficzny, a ze architekt naszej auli nie przewidzial ze taka mnogosc dzieci kiedykolwiek nastapi, dyrektorstwo i szefostwo LO zadecydowalo: "Dwie Studniowki". No i stalo sie. Bal studniowkowy wypadl tak dobrze, jak ja w garniaku, niebieskiej koszuli ze srebrnym krawatem i wlosem na zel. Jak przyszlo na doroslych obywateli, uczniow renomowanego liceum, dalismy rady. Panienki odstrzelone w kosmos, ze uzyje takiego niecodziennego kolokwializmu, kreacje odpicowane, ze nawet moja delikatna uwaga co do niektorych jest niczym. Operator dzwieku [czyt. kolega z klasy obslugujacy procentowe zaopatrzenie] spisal sie na medal. I nie wazne, ze szanowna pani dyrektor miala pewne [nieuzasadnione zreszta] uwagi co do zachowywania sie przy stole uczniow IIIg - dam sobie reke uciac, ze nie mowila o naszym stoliku... Tanczylem - no bo jak to siedziec na tak wyjatkowym balu, zwlaszcza, ze Opatrznosc nade mna czuwala - tak, tak - rodzice byli obecni na mojej Studniowce [hura]. Tanczylem z mama, tanczylem z kolezankami z klasy, tanczylem z Delfinem, tanczylem z partnerkami kumpli, tanczylem z... no. I z ta, i z tamta - no bo co mam sie kryc ze swoim rzekomym talentem tancerskim. Nawet kapela byla wyrozumiala i nie obrazila sie, gdy zachowalem sie nieskromnie proszac piosenke od IIIg dla... IIIg! Grali do 4, a mieli skonczyc jakos 2h [?] wczesniej. Ale jakos nie widzialem, zeby ktos sie przejmowal tym faktem - wszyscy sie bawili, wszyscy - impreza byla - potocznie mowiac - ful wypas. Aha, lubie pic i nie czuc, ze pije - to tak gwoli wyjasnienia. Lubie tanczyc, lubie sie bawic, lubie fajne towarzystwo, lubie fajne zabawy i imprezy. Polonez tez wyszedl, nie liczac malenkiej wpadki - zawiasa zlapalem tanczac :] Mam juz pierwsze zdjecia ze Studniowki, kaseta bedzie super - to moge powiedziec w ciemno, grupowa fotka tez interesujaco wyszla - jednym zdaniem: bardzo przyjemna chwila, w sumnie na cale zycie! Do domu dotarlismy jakos po godzinie drogi - o 6.00 sie polozylem. I nie wazne, ze w niedziele bylo dziwnie :]
18 kuzynki Delfina okupiona zostala meczem ligowym. Ale co tam, jeszcze sie nagram. Impreza sama w sobie byla mila. Na wstepie sie wypilo, potem tanczylo, by o 3.00 byc w domu. Dodam, ze impreza ta odbyla sie tydzien po 100dniowce, wiec odczuwalem lekkie zmeczenie alkoholem - ilez mozna :]
Ucze sie do matury - nie ma sie czym chwalic, ale czas najwyzszy. Czytam, powtarzam, rozwiazuje testy. Zobaczymy jak to bedzie. No dobra, do nastepnego razu, czyli jakos za miesiac. Narka.
Dodaj komentarz