Ale to juz bylo... czyli o niczym
Komentarze: 8
Zyje od piatku do piatku. Im blizej do wakacji, tym co raz bardziej olewam sobie szkole... No niestety, w tym polroczu zawalilem troszke polski, ale w sumie nie ma nad czym plakac, nie bede pisal tu o pierdolach. Ehh, byle do piatku, no a jutro wlasnie piatek - znowu pojde grac na hale a pozniej z ludzmi na amfi swietowac rozpoczecie kolejnego likendu, no coz, takie zycie licealisty... :]
Ostatnie dni minely tak szybko i tak przyjemnie, ze az szkoda, ze tak krotko to trwalo, otoz: w poniedzialek - nie bylo angola - nasz szefo, pan W. pojechal do Great Britain i jak powiedzial: "I will see how Poland comes to UE..." - oh, exciting... No wiec pojechal tam na dwa tygodnie i nastepna lekcja mojego kochanego angola dopiero 5 V - jaka szkoda... :] Wtorek?? Hmm... No chyba na hali bylem - maly sparing przed jutrzejszym meczem, w sumie luzno, nic dodac, nic ujac :P No, a sroda.... Ehhhh - znowu wypad rowerowy, nie bede tu sie rozpisywal, ale znowu swietnie bylo, eh... I nawet mama sie nie rzucala do mnie, ze koszulka brudna od trawy, ale mowie Wam - nie lubie jak mi cos do oczu wpada - mowie tu o jakims robaku, przez ktorego az mi lezka poleciala... :P Ehh... Tama, rower, trawa [nie marihuana :P], fajne towarzystwo, petitki, cola, paluszki sezamowe, gumy od zucia, [prawie] zachod slonca, rzeka - czego chciec wiecej, no ale... ehh...
O szkole juz mowilem, teraz moze cos ciekawszego, heh... Wierzycie w przeznaczenie, w przypadki, zbiegi okolicznosci?? Bo ja nie wiem, mowi sie, ze "ludzie spotykaja sie przypadkowo, ale to wszystko dzieki przeznaczeniu"... Cos w tym jest, bo jak patrze na ludzi dookola mnie, to widze, ze polaczyl ich przypadek - to spotkali sie na wakacjach, to poznali sie na wycieczce, to polaczyla ich wspolna klasa w LO - niby proste, ale watpie, zeby to byl tylko przypadek, na pewno jest to cos wiecej niz zbieg okolicznosci. Poznaje sie dwoch ludzi, ktorzy przez kilkanascie lat nie wiedzieli o swoim istnieniu i... I sa razem, polaczyl ich zbieg okolicznosci?? Nie wiem, moze, tylko co z tego maja - dziela ich setki kilometrow, laczy ich Internet, czasem spotkaja sie przy jakiejs okazji - tesknota, wyczekiwanie pozniej radosc, dotyk i... rozstanie, na ile?? Miesiac, dwa, moze trzy... Milosc jest slepa, oslepia i jest zaslepiona - koi, leczy, cieszy, by nastepnie ranic, kaleczyc, zabijac...
Sory, jesli kogos te slowa w jakis sposob dotknely... Wiem, ze macie swoje racje na temat milosci na odleglosc i 3macie sie ich bardzo mocno, ale uwazajcie, zeby ktos..., zeby ktos nie cierpial z tego powodu... Eee, zreszta, koniec tematu! :] Heh, to byl kolejny odcinek melodramatu blogowego pt. "Jarek i jego problemy sercowe" :] Aaa, zapomnialbym! - bralem udzial w powiatowym koknursie przyrodniczym "Ziemia - zdobylem tylko 22 pkt, ale spoko, nie zalamuje sie, byle wytrwac do jutra po poludniu a bedzie dobrze!! 3majcie sie cieplo ----> =*
"...These are my words
that I've never said before
I think I'm doing okay
and this is the smile
that I've never shown before..."
[Staind: "So far away"]
Dodaj komentarz