Archiwum grudzień 2004


gru 29 2004 Fatal
Komentarze: 4

***

byl blisko i chybil,
jednak gdyby trafil? tak... byloby po wszystkim
szkoda? czy ja wiem, to moment jakich wiele,
tyle, ze ten bylby ostatnim...

nie, nie spojrzałem za siebie - balem sie,
jestem tylko czlowiekiem - czlowiek przeciez sie boi...
to takie proste - jeden blad i twoja szklana kula rozbija sie na kawalki,
nawet nie krzyczalem, przelaklem sie, znienawidzilem...

byla blisko, na tyle blisko, by nawet jej nie dostrzec...
jeszcze tym razem darowala,
i nie pytajcie co, gdzie,
i tak wam nie powiem, dzis - nie...

***

*hades* : :
gru 23 2004 Marry Christmas Everyone!
Komentarze: 4

Jutro Wigilia. Za dwa dni swieta - czyli, jakby nie patrzec, juz jutro bedzie po swietach. No ale nie uprzedzajmy faktow - cieszmy sie tym co mamy na dzien dzisiejszy - a co ja mam? Mam dwa prezenty dla czlonkow rodziny schowane pod stolikiem kolo szafy, mam ochote na rybe po grecku, mam tez nowe perfumy chyba [nawet nie sprawdzilem... ;] - wiadomo od kogo, mam dosc lazenia po miescie szukajac prezentow, wiedzac, ze w portfelu mam ciut za malo pieniedzy, mam tez katar i kaszel - jednym slowem - przeziebienie, co wiecej - mam tez ochote na gre w pilke, mimo ze w malym stopniu te ochote zaspokoilem wczoraj, grajac a raczej biegajac i stojac na hali, ale co tam - trzeba stwarzac pozory.

Z Wigilia to u mnie jest tak - duzo roboty, krzatania sie, kupywania prezentow, a malo spodziewanej radosci. Bo kurde spoko - jeszcze jak sa dziadkowie, albo my u dziadkow to jeszcze mozna pogadac, po prostu czuc Christmas atmosphere, no ale jak jestesmy sami w duzym pokoju przy choince - to co tu do cholery robic?? Ehhh... No na szczescie w tym roku jedziemy do babci - nie bedzie w Gorze przez te kilka dni - oh jaka szkoda, nie?? Jest jeszcze jeden pozytyw - dostane o jeden prezent wiecej, od babci. No i co z tego, ze jestem materialista, takie zycie. A na co licze?? O ile w tamtym roku poprosilem rodzicow o prezent - o tyle w tym tego nie uczynilem. I tak duzo ich kosztowalem w tym roku. Jednak to nie zmienia faktu, ze mala niespodzianka bylaby mile widziana! Heh.. w sumie to ja tez sie nie wysililem, jesli chodzi prezenty, no ale co tam - nie sa az takie zle.

No i na koniec standardzik:

Wesolych[:D], pogodnych [to zalezy kto jaka pogode lubi], snieznych [jasne!], rodzinnych, suto oprawionych [mniam], przyjemnie pachnacych [zwlaszcza ryba po grecku], obfitych w prezenty [nawet te malenkie, ale od serca], niezapomnianych Swiat Bozego Narodzenia, by magia [ktora przeciez jak co roku nam sie udziela] sprawila, by nawet najwieksze troski rozplynely sie tak szybko, jak rozplywa sie przyprawiony warzywami kawalek rybki w moich ustach. Jeszcze raz - zdrowych i bardzo rodzinnych Swait Bozego Narodzenia!!

No i na koniec koncow - piosenka:

'...Snow is fallin, all around me
Children playing, having fun
It's the season, love and understanding
Merry christmas everyone

Time for party's and celebrations
People dancing, all night long
Time for presents, and exchanging kisses
Time for singing christmas songs...'

     [Shakin Stevens: 'Marry Christmas Everyone']

*hades* : :
gru 09 2004 Examination - ale tylko ten probny.
Komentarze: 9

I po probnej maturze. Nie byla trudna. Nie byla, jesli ktos przeczytal 'Lalke' lub jej streszczenie, jesli ktos umial rozroznic pewne phrasal verbs rozniace sie tylko inna konstrukja, jesli ktos znal angielskie wyrazy, ktore ja pierwszy raz na oczy widzialem [a widzialem ich juz troche], jesli ktos znal trudne konstrukcje gramatyczne z angielskiego, jesli ktos pamietal dzialanie auksyn i ruchy roslin i jesli ktos potrafil napisac poprawnie rozprawke na podany temat lub tez wysluchac z plyty reporteke, ktora chyba juz szybciej nie potrafila mowic.

Szczerze mowiac to nie uczylem sie to tej matury, bo i po co. Istny spontan - jak przez cale 3 lata zreszta. Polski to, jak juz mowilem, wypracowanie na temat w stylu: 'Dlaczego przegral? Na podstawie zamieszczonego fragmentu i znajomosci 'Lalki' przedstaw przyczyny porazki Stanislawa Wokulskiego.' Nie poszlo mi najlepiej, a bo i lekturey nie przeczytalem, bywa. Druga czescia z polskiego bylo czytanie ze zrozumieniem. Trudne, ale i to nie nowosc. Moze na prawdziwej bedzie prostsze, oby.
Na angielski czekalem podekscytowany - chcialem sie sprawdzic. Poziom podstawowy to zdalby kazdy, nie bylo w nic trudnego, a jednak nie obylo sie bez glupowatych pomylek, jak juz wspomanialem - bywa. List, ktory trzeba bylo napisac w rozmiarach 120 - 150 slow, ja napisalem na bodajze slow 180. Nadgorliwosc?? Poziom rozszerzony byl trudny, bardzo trudny. Nie wspomne tu o sluchaniu, ktore bylo zalosnie skomplikowane, bo co jak co, to ja az taki tepy ze sluchania nie jestem. Ale to pominmy - czytanie bylo tragiczne. I nie wspomne tu o w/w phrasal verbs itp, ktore beda mi sie snic po nocach - warto tu napomnac o pewnym bardzo 'zabawnym' tekscie o kreowaniu sie brytyjskiego spoleczenstwa. Exciting... Owszem, moze i temat interesujacy, moze i tekst ciekawy, ale czemu taki trudny?! No bo jak mozna uzyc slow, ktorych pewnie w slowniku ciezko byloby sie doszukac, ale co tam, uczen potrafi. Oczywista sprawa jest, ze limit slow rozprawki tez przekroczylem - nic na to nie poradze, ze mialem tyle argumentow przemawiajacych za tym, ze ludize swiadomie uprawiajacy sporty ekstremalne nie powinny placic za ewentualne leczenie po wypadkach. Ambitny temat, nie?
Biologia - tego balem sie najbardziej, bo - spoko, wiem conieco - ale biologia to jednak ogrom materialu. I nie mylilem sie. Hm, a raczej sie mylilem. Sadzilem, ze po trudnych examinach z polskiego i obcego, rowniez i biologia nie bedize przyjemna, a jednak nie byla taka straszna. Oczywiscie glupie jarkowe bledy pojawily sie chociazby przy zadaniu z ustaleniem ojcostwa, czy przylaczenia pewnych produktow z miejscem ich trawienia w ogranizmie ludzim. Namieszalem? Mozliwe, nie bede poprawial. Biologia byla prosta, ale to nie zanczy, ze olewka totalna. Od nastepnego tygodnia biore sie za nauke, zegnaj CM'ie, FIFO itp. Probny egzamin maturalny mam za soba - teraz oczekiwanie na ten prawdziwy. I sklamalbym, gdybym powiedzail, ze spieszy mi sie do kwietnia...

Z bardziej przyludzkich spraw, godnym odnotowania jest fakt, ze podczas kapieli relaxacyjnej, wyjalem waz laczacy pralek z wanna. I jaka szkoda, ze akurat mama robila pranie. No i latalem ze szmata...
Jutro jestem pytany z przedsiebiorczosci. I znowu bede sie pocil z garniaku...
 

*hades* : :
gru 04 2004 Jak slodko jest spac!
Komentarze: 5

 "...Chwala niech splynie na tego, kto wymyslil sen! Okrywa on czlowieka, jego cialo i umysl, jak plaszcz. Jest strawa dla glodnego, napojem dla spragnonego, cieplem zmarznietego i chlodem dla tego, ktoremu goraco. Jest moneta, za ktora mozesz kupic wszystko; tu kazdy jest rowny: pasterz i krol, glupiec i medzrze [...]"
 
                                                                                                      - Miguel de Cervantes  
                                                                                                      
'     Don Kichote'
 
Tak... 'Spac' - ta mysl towarzyszy mi kazdego popoludnia, kazdego wieczora po meczacym dniu. I nie byloby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, ze zasypiam nad ksiazkami, moglbym przespac pol zycia i nawet bym o tym nie wiedzial, ale co tam - sen - mila rzecz. Nigdy nie zastanawialem nad snami, ktore towarzysza mi podczas tej najdziwniejszej wedrowki. A bywaly one rozne: erotyczne - that's normal, brutalne [jak olbrzym miazdzyl mi maczuga stopy, albo jak banda gangsterow chciala mnie zabic i schowalem sie w wersalce] i wiele, wiele innych. Kocham 20-minutowa popoludniowa drzemke - tylko szkoda, ze nie pamietam tamtych snow, bo zawsze bywaly przyjemne...
     

"...To jest mój sen, ten sen przeraża mnie
w pokoju bez ścian zamykam się
nie ma nic nie ma mnie niby bezpiecznie
ale wcale nie jest dobrze w moim śnie

Budzi mnie wiatr - wiatr niesie strach
Budzi mnie deszcz - deszcz tuli mnie
Budzi mnie blask gorących dni
Budzi mnie krzyk - czy wciąż się śni?"

  - Edyta Bartosiewicz
   
'Sen'
 

Jest dobrze. Z Nia jest cudownie i niech ten stan trwa - ja nie chce sie budzic z tego snu. Za trzy dni mam probna mature z polskiego - fajnie. Bylem w czytelni - to dobry znak, bo w koncu trzeba zaczac przygotowania do ustnego egzaminu z polskiego, tak wiec pierwszy krok zborbiony. Nie jest zle - kupilem prezent - powinien sie Jej podobac. Szkola, Ona, hala - my life - i ja nie chce nic zmieniac. Nie chce sie budzic z tego snu. A teraz ide, ide zasnac, by znowu snic o Nas, o czymkolwiek, by obudzic sie i zyc dla Niej.

*hades* : :